Tylko we wrześniu instytucje zamknęły 120 placówek bankowych
To dane z opublikowanych przed chwilą statystyk Komisji Nadzoru Finansowego. Wynika z nich, że we wrześniu banki posiadały 14653 filii, oddziałów i przedstawicielstw. Jeszcze w sierpniu było ich 14773. A we wrześniu w roku ubiegłym – 15232, czyli prawie 600 więcej niż obecnie.
W ślad za kurczącą się siecią placówek stacjonarnych zmniejsza się również zatrudnienie. Na koniec września w bankach pracowało 170,5 tys. osób, czyli o ok. 400 mniej niż w sierpniu i o ponad 2 tys. mniej niż we wrześniu 2014 roku.
Zmniejszająca się sieć placówek bankowych nie powinna dziwić. Przestają pełnić rolę okienek kasowych, bo większość transakcji klienci wykonują samodzielnie za pomocą komputera i, coraz częściej, aplikacji na smartfonie. Do oddziału przychodzą po kredyt lub z reklamacją. Placówki znikają również z powodu konsolidacji rynku i fuzji, których ostatnio sporo. Przykłady to Nordea i PKO BP czy BGŻ i BNP Paribas.
Prawdopodobnie więc w kolejnych miesiącach będziemy świadkami kontynuacji trendu polegającego na ograniczaniu liczby oddziałów przez banki. Tylko BZ WBK, zgodnie z zapowiedzią prezesa Mateusza Morawieckiego, w perspektywie roku planuje zamknąć kilkadziesiąt z nich.
Ale KNF podał też informacje, z których banki powinny się cieszyć. Choćby zadłużenie klientów z tytułu posiadanych kart kredytowych. Mimo tego, że liczba plastików wciąż spada, użytkownicy korzystają z nich coraz aktywniej co przekłada się na rosnące wykorzystanie przyznanych limitów. Na koniec września zadłużenie na kartach wynosiło 12,9 mld zł, o 300 mln zł więcej niż przed rokiem.