A przynajmniej chce o niej rozmawiać. Spotkanie w tej sprawie w gmachu ministerstwa już w poniedziałek
Pierwotnie miało się odbyć jutro. Przeniesiono je na poniedziałek prawdopodobnie dlatego, że w ostatniej chwili postanowiono rozszerzyć listę uczestników. W spotkaniu oprócz szefa resortu finansów wezmą udział szefowie banków założycieli Polskiego Standardu Płatności, a więc Aliora, BZ WBK, ING, mBanku, Millennium i PKO BP. Zaproszeni zostali również prezesi Narodowego Banku Polskiego, Krajowej Izby Rozliczeniowej oraz Związku Banków Polskich.
Co ciekawe zaproszenie dostał również szef drugiego największego banku w Polsce, czyli Luigi Lovaglio z Pekao, który jak dotąd nie brał udziału w dyskusji na temat polskiej karty. Trudno jednak wyobrazić sobie start tego projektu bez udziału tak wielkiego gracza.
Jakie decyzje zapadną podczas poniedziałkowego spotkania i czy w ogóle jakieś zapadną? Moi rozmówcy twierdzą, że raczej nie zostanie tego dnia podpisany list intencyjny w sprawie powołania polskiej karty, o którym mogliście przeczytać jako pierwsi w serwisie Cashless w tekście dostępnym tutaj. Prawdopodobnie resort finansów chce poznać oficjalne stanowisko władz instytucji prywatnych i publicznych na ten temat. Być może obecna ekipa zabezpiecza się też na wypadek przegranych wyborów i chce zaznaczyć, że polska karta to jest jej pomysł.
Przypomnę, że pomysłodawcy polskiej karty płatniczej widzą sens w jej powołaniu, bo większość, ok. 97 proc. transakcji kartami wydanymi w Polsce, przeprowadzana jest na terenie naszego kraju. Rozliczane są jednak przez systemy MasterCarda i Visy, które pobierają za to prowizje processingowe. Wprowadzenie polskiej karty ma więc przynieść bankom oszczędności na poziomie kilkuset milionów złotych rocznie.
Transakcje polską kartą mają być rozliczane przez Krajową Izbę Rozliczeniową i tworzony przez nią System Płatności Kartowych. Niedawno Narodowy Bank Polski odkupił kilkadziesiąt procent akcji KIR od Pekao, który w wyniku wcześniejszych przejęć miał o wiele większy udział akcji w tej instytucji niż wynosi jego udział w liczbie przelewów. Takie działanie w powiązaniu z planem by zysk KIR nie podlegał wypłacie w postaci dywidendy, ma zapobiegać ewentualnym sporom na tle podziału tego zysku.
Zwolennicy polskiej karty podkreślają, że jej brak oznacza uzależnienie od międzynarodowych podmiotów i brak wpływu na kształt rozwijającego się rynku płatności bezgotówkowych. Podają przykłady takich krajów jak Niemcy, czy Portugalia, gdzie lokalne karty funkcjonują z powodzeniem od dawna oraz na przykład Turcji, w której na wiosnę przyszłego roku zapowiedziano start nowego, lokalnego systemu kartowego.
Co na to organizacje płatnicze? Oficjalnie nie komentują. W kuluarach słychać jednak, że przytaczane przez zwolenników polskiej karty wyliczenia oszczędności, jakie mają pojawić się w bankach po ewentualnym jej wprowadzeniu, nie uwzględniają różnego rodzaju grantów, jakie banki otrzymują od organizacji płatniczych. Jak duże mogą to być kwoty pokazuje przykład PKO BP, który kilka tygodni temu chwalił się, że dofinansowanie różnych projektów od MasterCarda i Visy pozytywnie wpłynęło na jego wynik finansowy w II kw. tego roku.