Ubiegły tydzień stał pod znakiem braku możliwości zalogowania się na konto w Pekao. Wcześniej, bo w grudniu, z trwającymi w sumie kilka dni kłopotami zmagał się Bank Pocztowy. Z kolei w listopadzie przez dłuższy czas problemy z dostaniem na rachunek mieli klienci BGŻ BNP Paribas. To wynik awarii, jaka wystąpiła po finalizacji fuzji operacyjnej systemów byłych BNP i BGŻ.

Przeczytajcie także: Uważajcie na takie wezwania do zapłaty

To tylko najgłośniejsze awarie systemów informatycznych banków w ostatnich tygodniach. Z mniejszymi zmagało się kilka innych instytucji takich jak ING czy BZ WBK. Nie trudno więc odnieść wrażenie, że tego rodzaju wydarzenia mają miejsce coraz częściej. Okazuje się jednak, że wcale nie musi to być prawda, o czym donosi dzisiejszy Dziennik Gazeta Prawna.

Jak pisze gazeta, zwiększająca się liczba awarii w bankach to złudzenie spowodowane rosnącą jeszcze szybciej liczbą interakcji klientów z instytucjami finansowymi. Czyli wcześniej awarii było więcej, ale tak rzadko logowaliście się na rachunek, że po prostu nie zdążyliście się nawet zorientować, że bankowy system transakcyjny miał problemy. Dziś liczba klientów korzystających z elektronicznych kanałów kontaktu jest tak duża i sprawdzają saldo tak często (np. przez komputer czy aplikację na smartfonie), że żadna, nawet najkrótsza awaria nie ujdzie ich uwadze.

Przeczytajcie także: Awaria w Pekao. Bank obniża prowizje

Tymczasem zdaniem rozmówców DGP dziś problemów z systemami informatycznymi banków jest coraz mniej a okresy niedostępności są coraz krótsze. Gazeta podaje przykłady kilku instytucji, w których było mniej niż 20 godzin takich przerw w całym minionym roku. Wśród nich wymieniono np. ING oraz Citi Handlowy.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, str. A9