Prawowitej właścicielce karty podebrał w ten sposób z konta ok. 2 tys. zł
Wydarzenie miało miejsce w Krakowie. Jak podał portal TVN24, tamtejsza policja złapała 56-letniego mężczyznę, który skradzioną wcześniej kartą bankową wykonał kilkadziesiąt transakcji bezgotówkowych. Każda z nich odbywała się zbliżeniowo i opiewała na kwotę poniżej 50 zł dzięki czemu nie musiała być autoryzowana PIN-em.
Przeczytajcie także: mBank ostrzega przed komunikatem systemowym
Jak podaje policja, właścicielka karty nie wie, w jakich okolicznościach straciła plastik. Zorientowała się prawdopodobnie po kilku dniach od tego faktu i dopiero wówczas zastrzegła kartę w banku. W tym czasie z jej rachunku wyparowało ok. 2 tys. zł. Policji udało się wytropić złodzieja dzięki analizie transakcji oraz nagrań z monitoringu. Większość pieniędzy wydał na papierosy i alkohol.
W sprawie tej zastanawia fakt, w jaki sposób złodziej mógł wykonać aż kilkadziesiąt transakcji bezgotówkowych kartą bez podawania PIN-u. Żyję w przeświadczeniu, że banki ustanawiają limity na tego rodzaju płatności, i że te limity są raczej wyrażone w jednościach a nie w dziesiątkach. W tym wypadku transakcji musiało być ok. 40. Wniosek więc taki, że albo ze względu na jakiś błąd limit nie zadziałał, albo był wyższy. Policja niestety nie podaje, którego banku klientką była poszkodowana.
Przeczytajcie także: Nie dajcie się nabrać na takie wezwanie do zapłaty
Na jej szczęście poniesiona strata nie powinna być dotkliwa. Zgodnie z ustawą o usługach płatniczych nie powinno to być więcej niż równowartość 150 euro. Dodatkowo rekomendacje Narodowego Banku Polskiego dotyczące kart zbliżeniowych, do których banki z Polski się dostosowały, obniżają maksymalną stratę do równowartości 50 euro. Przykład użytkowniczki karty z Krakowa pokazuje ponadto, jak ważna jest kontrola stanu konta i transakcji. Gdyby miała nawyk częstego zaglądania na rachunek, prawdopodobnie utratę karty dostrzegłaby dużo wcześniej.
Źródło: TVN24.pl