Z opublikowanego wczoraj raportu na temat polskiego systemu płatniczego wynika, że redukcja sieci bankowej przebiega bardzo wolno
Kwestia restrukturyzacji sieci placówek bankowych to dziś jeden z najgorętszych tematów w bankowości. Mam wrażenie, że większość bankowców zrozumiała już, że oddziałów jest zdecydowanie za dużo. Przyznał to ostatnio nawet Zbigniew Jagiełło, prezes największego detalisty na polskim rynku, który ma stosunkowo dużo klientów preferujących obsługę oddziałową.
Przeczytajcie także: Oddziały banków są jak wypożyczalnie kaset wideo
Jednak banki podchodzą do restrukturyzacji swojej sieci jak pies do jeża. Niby w raportach giełdowych większość instytucji co kwartał informuje o zmniejszeniu liczby placówek, zwykle jednak najwyżej o kilka sztuk. Tymczasem specjaliści są zdania, że banki powinny w krótkim czasie ograniczyć liczbę oddziałów o kilkadziesiąt procent. Opinię jednego z nich możecie znaleźć tutaj. Redukcja placówek ma przynieść korzyści klientom, bo niższe koszty działalności banków mają przełożyć się na ceny ich usług.
Opublikowany wczoraj przez Narodowy Bank Polski raport na temat funkcjonowania systemu płatniczego w Polsce w I poł. bieżącego roku zdaje się potwierdzać, że restrukturyzacja sieci idzie jak krew z nosa. A jeżeli by wziąć pod uwagę wyłącznie oddziały własne banków, to na koniec czerwca było ich nawet więcej niż w grudniu ubiegłego roku – 7235 wobec 7226. Sytuacja wygląda lepiej, jeżeli policzy się także filie i ekspozytury. Ich liczba spadła w ciągu minionego półrocza z 4626 do 4163.
Przeczytajcie także: Duża aktualizacja aplikacji Millennium z polisami
Co ciekawe z raportu NBP wynika, że wciąż przybywa podmiotów prowadzących działalność polegającą na przyjmowaniu gotówką wpłat na rachunki bankowe. W czerwcu było prawie 39,3 tys. takich placówek stacjonarnych, podczas gdy w grudniu ubiegłego roku – 38,8 tys. Być może częściowym wytłumaczeniem tego zjawiska jest towarzysząca mu redukcja sieci Poczty Polskiej, z 7271 w grudniu ub. roku do 7225 w czerwcu 2016 r.