Ubezpieczone szkody powodziowe w Europie wyceniono na ponad 10 mld dolarów
Swiss Re, jedna z największych na świecie firm reasekuracyjnych, oszacowała wartość strat wywołanych przez klęski żywiołowe w 2024 r. Z analizy reasekuratora wynika, że łącznie na całym świecie katastrofy naturalne doprowadziły w mijającym roku do strat o wartości 310 mld dolarów, podczas gdy średnia z ostatnich 10 lat to 241 mld dolarów. To także o 6 proc. więcej niż w 2023 r.
Udział ubezpieczycieli w pokrywaniu tych szkód oszacowano zaś na 135 mld dolarów – tyle według Swiss Re wyniosły straty ubezpieczone w 2024 r. To o 17 proc. więcej niż przed rokiem i istotnie powyżej 10-letniej średniej, która wynosi 98 mld dolarów. Reasekurator podkreśla także, że to już piąty rok z rzędu, gdy za huragany, burze i powodzie ubezpieczyciele zapłacą ponad 100 mld dolarów. Tłumaczyć to należy zarówno intensywnością zjawisk pogodowych, jak i rosnącą koncentracją mienia, wzrostem gospodarczym i rosnącymi kosztami odbudowy.
Na wysokość wypłat wpłynęły głównie huragany Helene i Milton, które w tym roku nawiedziły Stany Zjednoczone, powodując blisko 50 mld dolarów ubezpieczonych strat. Swiss Re podkreśla jednak także rolę powodzi, które nawiedziły Europę, w tym Polskę, Czechy i Austrię, a nieco później Hiszpanię, oraz Bliski Wschód. Według dzisiejszych szacunków ubezpieczyciele zapłacą za nie blisko 13 mld dolarów. Był to więc trzeci najkosztowniejszy rok pod względem tego zagrożenia na świecie (od czasu gdy Swiss Re prowadzi takie statystyki), a drugi najkosztowniejszy dla Europy, gdzie straty ubezpieczone wyniosły ok. 10 mld dolarów według szacunków firmy.
Jednocześnie warto odnotować, że polski rynek ubezpieczeniowy nie odczuł tak bardzo skutków powodzi, jak się na to szykowano. Przede wszystkim udało się ocalić od zalania duże miasta, jak np. Wrocław, co wiązałoby się z wielokrotnie większymi stratami. Przykładowo PZU szacuje, że wszystkie wypłaty dla jego ubezpieczonych zamkną się w kwocie 500 mln zł, podczas gdy jeszcze przed przejściem fali spodziewano się odszkodowań idących w kilka miliardów złotych. Podczas niedawnej konferencji prasowej Artur Olech, prezes PZU, postulował, aby mimo tego, że tym razem powódź obeszła się z Polską łagodniej niż przed kilkunastu laty, wyciągnąć z niej lekcję i powrócić do rozmowy o powszechnych ubezpieczeniach katastroficznych, które byłyby jednym z filarów budowania odporności na takie zdarzenia, obok rozwiązań infrastrukturalnych i rozsądnego planowania przestrzennego.