Dobrowolnie zaoferowane przez czterech ubezpieczycieli darmowe polisy OC dla uchodźców mają być sfinansowane przez cały rynek (za pośrednictwem UFG)
W Senacie toczą się prace nad ustawą o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa. W regulacji pojawił się również wątek ubezpieczeniowy, wprowadzony w ramach poprawki zaproponowanej przez sejmową Komisję Administracji. Zgodnie z projektem, Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny ma zwracać ubezpieczycielom odszkodowania, świadczenia i koszty z tytułu roszczeń wynikających z ubezpieczeń granicznych zaoferowanych bezpłatnie uchodźcom z Ukrainy.
Przypomnę, że darmowe 30-dniowe polisy graniczne to jeden z wymiarów wsparcia, na jakie zdecydowała się branża ubezpieczeniowa. PZU, Warta, Ergo Hestia i Allianz postanowiły sfinansować koszt składek dla zmotoryzowanych Ukraińców uciekających do Polski przed wojną w swoim kraju. Okazuje się natomiast, że rządzący chcą ubezpieczycieli zwolnić z dobrowolnie przyjętego przez nich zobowiązania. Koszty ewentualnych szkód, które miałyby zostać pokryte przez zaangażowanych w pomoc ubezpieczycieli, sfinansuje jednak cały rynek. Fundusze w UFG pochodzą bowiem ze składek od wszystkich ubezpieczycieli komunikacyjnych działających w Polsce (proporcjonalnie do ich przypisu składki). A zatem zamiast filantropii będzie socjal.
A skoro już przy regulacjach jesteśmy, to warto wspomnieć, że w tym tygodniu został skierowany do pierwszego czytania w Komisji Finansów Publicznych oraz w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka senacki projekt nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych UFG i PBUK. Ma on wesprzeć ofiary wypadków drogowych i ich bliskich m.in. poprzez przyspieszenie procedury wypłaty świadczeń odszkodowawczych przez ubezpieczycieli. Dotychczas bowiem mogli oni nie przestrzegać ustawowego terminu na wypłatę odszkodowania (30 dni lub w szczególnych przypadkach 90 dni), jeśli ustalenie odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń albo odszkodowania zależało od toczącego się postępowania karnego lub cywilnego. W uzasadnieniu do projektu można przeczytać, że możliwość ta prowadziła do sytuacji, w której "zakłady ubezpieczeń biernie oczekiwały na zakończenie postępowań sądowych, trwających bardzo często kilka, a nawet kilkanaście lat". W tym czasie poszkodowani nie otrzymują pieniędzy na leczenie, rehabilitację, odnalezienie się w nowej sytuacji życiowej po wypadku. Cel zmian wydaje się więc szczytny: zdyscyplinować ubezpieczycieli nieczułych na krzywdą ludzką. Tyle że wygląda na to, że nasi wybrańcy narodu, chcąc wykazać się troską o pokrzywdzonych, strzelają z armaty do muchy.
Jak bowiem przekazała Polska Izba Ubezpieczeń w uwagach do projektu, ubezpieczyciele nie nadużywają uprawnienia do wstrzymania się z wypłatą. Potwierdzać ma to niewielka liczbą takich przypadków, biorąc pod uwagę ogólną liczbę szkód: w skali roku jest to zaledwie 0,8 proc. spośród 1,2 mln likwidowanych szkód. Nieuzasadnione oczekiwanie na wynik toczącego się procesu jest zresztą niekorzystne również dla samego ubezpieczyciela, bo skutkuje obowiązkiem zapłaty odsetek za okres zwłoki. Można się więc spodziewać, że towarzystwa będą się wstrzymywać się z wypłatą tylko wtedy, kiedy rzeczywiście nie da się ustalić, czy spoczywa na nich odpowiedzialność.
Co więcej, nawet Rzecznik Finansowy, co do zasady zawsze prokliencki, w swojej opinii do projektu zaznaczył, że terminowość nie stanowi już najważniejszego problemu w likwidacji szkód. I choć kierunkowo popiera cel, jaki przyświeca projektowanej regulacji, uważa, że ponownego rozważenia wymaga, czy proponowana zmiana w brzmieniu ujętym w przedłożonym projekcie w istocie wpłynie realnie na poprawę sytuacji poszkodowanych.
Politycy lubią jednak traktować ubezpieczycieli jak skarbonkę bez dna i skupiać się na stronie poszkodowanego, który liczy na odszkodowanie, a czy ono mu się w danych okolicznościach od ubezpieczyciela należy – to już kwestia drugorzędna. Nie pomyślano natomiast przy tym, że zobowiązanie ubezpieczycieli do wypłaty nawet w tych sytuacjach, gdy w ustawowym terminie nie jest możliwe ustalenie ich odpowiedzialności lub wysokości świadczenia, będzie skutkować wypłatą świadczeń nienależnych, a następnie koniecznością dochodzenia ich zwrotu.
Oczywiście nie można przy tym ignorować faktu, że ten niespełna procent szkód, to jednak 9,6 tys. poszkodowanych rocznie, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. I z pewnością odszkodowania potrzebują teraz, a nie po zakończeniu procesu. Niemniej zaproponowane "rozwiązanie" raczej problemu nie rozwiązuje, a przynajmniej nie w rozsądny sposób. Na razie jednak projekt w szybkim tempie przechodzi przez kolejne etapy legislacji i może się okazać, że wkrótce stanie się obowiązującym prawem.
Ubezpieczenia w ogóle "cieszą się" w ostatnim czasie wzmożonym zainteresowaniem naszych umiłowanych polityków. Pod koniec lutego grupa posłów zgłosiła do ministra finansów interpelację w sprawie niezagwarantowania należytej ochrony poszkodowanym i braku przeciwdziałania nadużyciom rynkowym w wytycznych KNF dotyczących likwidacji szkód komunikacyjnych. Podają oni w wątpliwość "konieczność, zasadność i intencję" wydawania nowych rekomendacji dot. szkód komunikacyjnych (więcej o projekcie tych rekomendacji przeczytacie tutaj). Dlaczego? Czyżby posłowie nie chcieli, aby KNF zdyscyplinował branżę do lepszej likwidacji szkód? Wręcz przeciwnie. Ich zdaniem już poprzednie wytyczne KNF-u nie były respektowane przez ubezpieczycieli, a więc i nowe rekomendacje "z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością" również nie będą. Dalej pojawiają się m.in. pytania o to, jak Ministerstwo Finansów usprawniło proces nadzoru nad rynkiem ubezpieczeń oraz jak MF chce egzekwować stosowanie się do rekomendacji, skoro formalnie nie są one obowiązującym prawem.
Posłowie przygotowali również szereg propozycji, które miałyby poprawić sytuację poszkodowanych. Wśród nich znalazły się m.in. postulaty, by w rekomendacjach uwzględniono metodykę nadzoru, kontroli i kar za niestosowanie rekomendacji przez ubezpieczycieli. Dużo uwagi poświęcono też częściom zamiennym, najmowi pojazdów czy wyliczaniu stawek za naprawę w sieciach naprawczych. Propozycje są w dużej mierze bardzo szczegółowe i świadczą o dużej znajomości specyfiki likwidacji szkód i różnych jej aspektów. Wygląda na to, że posłowie dobrze się wgryźli w temat (lub zostali dobrze poinstruowani przez kogoś, komu ubezpieczyciele zaszli za skórę).
Na koniec wspomnijmy jeszcze o propozycji Ministerstwa Sprawiedliwości, o której mogliście w tym tygodniu przeczytać w serwisie cashless.pl w tekście: Czy banki będą zwracać klientom koszty oczekiwania na wpis do księgi wieczystej? Projekt ustawy trafił do wykazu prac rządu. Jednym z pomysłów na ulżenie doli kredytobiorców jest, aby banki zwracały im składki z ubezpieczenia pomostowego, pobieranego w okresie oczekiwania na wpis do księgi wieczystej i zabezpieczającego ryzyko nieuzyskania wpisu. I o ile zrozumiała jest frustracja klientów, którzy muszą ponosić wyższe koszty kredytu przez opieszałość sądów przy rozpatrywaniu wpisów do KW, o tyle pomysł, by zwracać składkę za ubezpieczenie, jeśli ryzyko się nie zmaterializowało, wydaje się przeczyć idei ubezpieczeń.