Pomysł mBanku to wirtualna eKarta, którą można zasilać niewielkimi kwotami i używać wyłącznie do subskrypcji lub zakupów internetowych
Subskrypcje, czyli abonamenty na różnego rodzaju, głównie cyfrowe usługi, opłacane za pomocą kart bankowych, to rosnąca część rynku. Zawdzięczają to popularności takich serwisów jak Netflix, Spotify czy HBO GO. Im jednak z większej liczby tego rodzaju usług klient korzysta, tym ma większe kłopoty z zarządzaniem należnościami z tego tytułu. Natomiast część użytkowników wciąż ma obawy przed podawaniem danych swojej karty na stronach internetowych czy w aplikacjach mobilnych. mBank ma własny pomysł na ułatwienie im życia.
Od niedawna w ofercie mBanku znajduje się tzw. wirtualna eKarta, którą można zamówić bez plastiku i która jest widoczna w aplikacji mobilnej. Karta jest oddzielnie doładowywana kwotami, o jakich decyduje użytkownik i jest aktywna od razu po zamówieniu – nie trzeba czekać na plastik ani nadawać mu PIN-u. Karta służy wyłącznie do płatności w sklepach internetowych oraz regulowania należności z tytułu subskrypcji. Dzięki temu pieniądze na podstawowym rachunku klienta są bezpieczne. W dowolnym momencie kartę można rozładować a pieniądze wrócą na konto osobiste użytkownika. Wydanie i korzystanie z karty jest bezpłatne.
mBank nie jest pierwszy, który mierzy się z problemem zarządzania subskrypcjami. Niedawno na polskim rynku zadebiutowała aplikacja SGB Mobile, w której pojawił się specjalny moduł umożliwiający swobodne włączanie i wyłączanie abonamentów. Podobna usługa wkrótce ma pojawić się także w aplikacji Revoluta – brytyjski fintech zapowiedział to kilka tygodni temu. Nad własnym rozwiązaniem w tym zakresie pracuje także ING Bank Śląski – ma ono trafić do oferowanej przez tę instytucję platformy Moje Usługi.