Chodzi o interchange, czyli opłatę, jaką właściciele sklepów odprowadzają do banków z tytułu płatności przyjętych kartami. W obecnie obowiązujących u nas przepisach postanowiono, że prowizja ta nie może być wyższa niż 0,2-0,3 proc., w zależności od tego czy transakcję dokonano kartą debetową czy kredytową, bez względu na to czy to karta wydana dla klienta indywidualnego czy dla firmy.

Jednak unijne rozporządzenie MIF Reg, które w całej Unii Europejskiej wprowadza stawki interchange na poziomie takim samym jak u nas, wyłącza spod limitu karty biznesowe. Zawiera też kilka innych zapisów, które wymogły na resorcie finansów nowelizację ustawy o usługach płatniczych. Odpowiedni projekt opublikowano już we wrześniu. Wówczas jednak, w przedwyborczej gorączce, dyskusja skupiła się wokół wyłączenia spod limitów interchange tzw. trójstronnych systemów płatniczych, czyli American Express i Diners Club. Wokół przepisów odnoszących się do kart biznesowych panowała cisza.

Przeczytajcie także: • Zerowa interchange? Być może już wkrótce...

Tymczasem jeszcze zanim ministerstwo przygotowało projekt nowelizacji, trwała dyskusja, czy w kwestii regulacji interchange przepisy krajowe mogą iść dalej niż unijne. Jeżeli tak, to Polska mogłaby wprowadzić limit na prowizję także dla kart biznesowych, nawet jeżeli byłaby pod tym względem wyjątkiem w Europie.

Resort finansów z dylematu wybrnął bardzo prosto – chce wykreślić z polskiej ustawy artykuł dotyczący wysokości stawki interchange. W ten sposób po wejściu jej w życie zaczną obowiązywać w tej kwestii przepisy wprost z unijnego rozporządzenia. To oznacza, że karty biznesowe zostaną wyłączone spod limitu interchange a banki i organizacje płatnicze będą mogły ustalić od transakcji nimi wyższy poziom prowizji.

Przeczytajcie także: • Dochody banków z kart znowu rosną

To na pewno nie spodoba się akceptantom, szczególnie właścicielom hoteli i restauracji. Branża ta ostro protestowała już przeciwko wyłączeniu spod limitu interchange systemów trójstronnych. Twierdzi, że wśród jej klientów bardzo wielu korzysta z luksusowych kart AmEx i Diners, w związku z czym wyłączenie uderzy w jej biznes i nie będzie mogła w pełni korzystać z dobrodziejstw spadku kosztów obsługi obrotu bezgotówkowego. Wkrótce będzie musiała przyjąć kolejny cios, gdyż spora część jej przychodów jest realizowana przez karty biznesowe.

Wyłączenie kart firmowych może być również pewnego rodzaju furtką dla banków poszukujących sposobów na poprawę rentowności biznesu. Mogłyby dużą część swoich klientów prowadzących działalność gospodarczą a używających kart wydanych do rachunku osobistego namówić do korzystania z kart firmowych. W wyniku takiego działania zarabiałyby więcej na transakcjach.

Przeczytajcie także: • Bankowcy sami wiedzą, że są drodzy

Na zwolnienie kart biznesowych z limitu interchange warto także popatrzeć pod kątem innej regulacji, a mianowicie dyrektywy PSD II, która ma wejść w życie za dwa lata. Stanowi ona, że surcharge, czyli dodatkowa prowizja pobierana przez akceptanta na pokrycie kosztów obsługi transakcji, będzie mogła być stosowana tylko w odniesieniu do kart o nielimitowanym interchange. Karty biznesowe załapałyby się więc na ten przepis.

Może więc zaistnieć taka sytuacja, że osoba fizyczna chcąca zapłacić podatek w urzędzie skarbowym kartą, zrobi to bez dodatkowej opłaty, a właściciel firmy będzie musiał uiścić za tę przyjemność dodatkową prowizję. O urzędzie skarbowym wspominamy przy tym nie bez przyczyny, gdyż w znowelizowanej Ordynacji podatkowej znalazły się przepisy umożliwiające skarbówce pobieranie surcharge.