Ten młodziutki amerykański startup pokazał zdaje się pierwsze na świecie ubezpieczenia sprzedawane w trybie P2P
Lemonade to amerykański startup, który właśnie uzyskał licencję i rozpoczął sprzedaż ubezpieczeń Nowojorczykom. Reklamuje się jako pierwsza na świecie firma oferująca polisy P2P.
Ubezpieczyciel dociera do klientów poprzez specjalną aplikację. Po jej zainstalowaniu na smartfonie, w oknie przypominającym zwykły komunikator internetowy, taki jak np. Messenger, pojawia się avatar doradcy, który prosi o podanie adresu zamieszkania.
Osoba zainteresowana zakupem polisy rozpoczyna wpisywanie adresu, a program sam podpowiada pełne dane i wyświetla mapkę z lokalizacją. Jeśli wszystko się zgadza, wystarczy kliknąć we właściwą informację.
Następnie ubezpieczający dom lub mieszkanie klikając na ekranie smartfona, zaznacza odpowiedzi na kilka pytań, np. czy wynajmuje, czy jest właścicielem, czy w lokalu zainstalowano alarm przeciwpożarowy oraz czy posiada już jakąś polisę. Jeśli jest ubezpieczony, Lemoniada zrefunduje mu część niewykorzystanej polisy. System analizuje wszystkie dane. Są to między innymi informacje o dacie wybudowania nieruchomości, lokalizacji, czy zabezpieczeniach pożarowych.
Po chwili na ekranie pojawia się kwota miesięcznej składki oraz informacja o tym, co obejmuje ubezpieczenie. Płatność pobierana jest po wprowadzeniu danych karty bankowej. Według Lemoniady ceny polis są średnio czterokrotnie niższe w porównaniu z ofertami tradycyjnych brokerów. Najniższa składa to wydatek rzędu 5 dolarów amerykańskich.
To co odróżnia Lemoniadę od zwykłych ubezpieczycieli, to nie tylko niższe ceny i nowoczesna technologia, ale także podejście do klienta. Wyobraźcie sobie, że firma chciała swoim klientom wypłacać nadwyżki z niezrealizowanych polis.
Na drodze stanęły przepisy prawa, więc środki są przeznaczane na wskazane przez ubezpieczonych szlachetne cele. Zdaniem założycieli firmy, takie podejście ma chronić Lemoniadę przed wyłudzeniami. Firma szacuje, że w tradycyjnym biznesie ubezpieczeniowym pochłaniają one 38 proc. wpłacanych pieniędzy i zwiększają składki średnio nawet o 1,3 tys. dolarów.
W razie wystąpienia szkody wypłata odszkodowania jest także bardzo prosta. Zgłasza się ją także przez aplikację bez wypełniania formularzy. Wystarczy ją opisać łącząc się z konsultantem przez kamerę do selfie umieszczoną w smartfonie. Konsultant sporządza raport a po jego weryfikacji ubezpieczony otrzymuje pieniądze na konto.
Nie wiem jak Wam, ale mi ten sposób ubezpieczania mieszkania bardzo przypadł do gustu. Do minimum skraca całą, zazwyczaj nieprzyjemną procedurę zakupu polisy. Wady? Twórcy apki powinni pomyśleć, o uproszczeniu płatności. Po co podawać dane karty, jeśli można użyć np. jednego z cyfrowych portfeli. W każdym razie to pomysł na miarę niemieckiego banku N26, o którym pisałem w tym tekście. Kupowalibyście?
Źródło: techcrunch