O słynny już pilotaż terminali POS w administracji publicznej zapytałem przedstawiciela resortu rozwoju podczas wczorajszej debaty o płatnościach w ramach czwartej edycji Smart City Forum. Serwis Cashless jest patronem medialnym tego wydarzenia. Wiceminister nie zdradził nazw konkretnych miejscowości, w których urządzenia już działają. Z tego co wiem w najbliższych dniach jedną z nich ma odwiedzić wicepremier Mateusz Morawiecki a wtedy opinia publiczna ma dowiedzieć się o tym projekcie więcej.

Natomiast Tadeusz Kościński podczas swojego wczorajszego wystąpienia mówił o problemach na jakie natrafiono podczas przygotowywania pilotażu. Okazało się na przykład, że w niektórych miejscowościach możliwość rozpoczęcia przyjmowania opłat publicznych kartami uzależniona jest od podjęcia odpowiedniej decyzji przez radę gminy. W statutach urzędów znajdują się bowiem zapisy, że wpłaty dokonywane mogą być tylko gotówką albo przelewem.

Przeczytajcie także: Za transakcje kartami w urzędach prowizja wyniesie 2 grosze

Inny problem mają natomiast gminy obsługiwane przez niektóre banki spółdzielcze, którym księgowanie przelewów od operatorów terminali POS zabiera więcej czasu niż bankom komercyjnym. Przepisy ponoć stanowią iż za datę przyjęcia wpłaty na poczet np. podatku od nieruchomości przyjmuje się moment, kiedy pieniądze znajdą się na rachunku bankowym urzędu. A jak wiecie od zainicjowania transakcji kartą na terminalu do przesłania pieniędzy akceptantowi przez operatora POS-a może upłynąć dzień lub dwa. Do tego trzeba by doliczyć czas na zaksięgowanie przelewu przez bank spółdzielczy i robi się z tego kilka dni. To problem w sytuacji, gdy petent wnosi opłatę kartą w ostatnim możliwym dniu przed terminem i urzędy nie wiedzą czy, a jeżeli tak, to w jakiej wysokości naliczać odsetki za opóźnienie.

Wreszcie na zaskakujący opór przed przyjęciem terminali napotkano ponoć w najmniejszych miejscowościach, gdzie poborem niektórych podatków i opłat zajmują się sołtysowie. Formalnie nie dostają oni pensji od samorządu, ale otrzymują niewielkie prowizje od inkasowanych w ten sposób kwot. Instalacja POS-ów w urzędach i dokonywanie wpłat osobiście przez mieszkańców oznacza, że stracą swoje skromne dochody. W sytuacji, gdzie we wsi wszyscy się znają, urzędnicy nie chcą pozbawiać sołtysów ich zarobku.

Przeczytajcie także: Warszawa rozpoczyna prace nad nową kartą miejską

W trakcie wczorajszej debaty na temat płatności w miastach Tadeusz Kościński mówił, że projekt związany z instalacją terminali w całej administracji publicznej zakłada iż będą one bezpłatne dla obywateli oraz samych urzędów. Stwierdził, iż nie oznacza to jednak, że kosztów nie będzie, ale że problem z tym związany zostanie rozwiązany na poziomie centralnym. To ważne, bo jeszcze niedawno mówiło się, iż ministerstwo będzie chciało doprowadzić do sytuacji gdy całość kosztów akceptacji kart w urzędach będą musiały wziąć na siebie banki i organizacje płatnicze. Słowa Kościńskiego zdają się potwierdzać moje nieoficjalne informacje, że resort rozwoju jest w stanie zgodzić się na propozycje ustanowienia dwugroszowej interchange na transakcje kartami w administracji. Pisałem o tym tutaj.

Adrian Kurowski, dyrektor Visa Europe w Polsce powiedział, że jego organizacja jest zainteresowana rozwijaniem obrotu bezgotówkowego w urzędach rządowych i samorządowych, uczestniczy w rozmowach na temat modelu jego finansowania i że do wypracowania ostatecznego rozwiązania jest już bardzo blisko. W debacie, którą miałem przyjemność prowadzić, uczestniczyli jeszcze Joanna Smolska z urzędu m.st. Warszawy, Maciej Biniek z zarządu PayU, Danuta Kamińska, skarbnik Katowic oraz wiceprezydent Wrocławia Maciej Bluj.