Na szczęście nie przywiązuje się do samej idei karty. Właśnie wystartował tzw. dialog techniczny z firmami zainteresowanymi budową nowego systemu
Dialog techniczny to konsultacje ze specjalistami, którzy mają podpowiedzieć miastu, jak zorganizować system tzw. zintegrowanej karty miejskiej. Z moich informacji wynika, że zainteresowanych pomaganiem miastu w tym projekcie było ponad 20 różnych firm. Władze ostatecznie wybrały 6 podmiotów, z którymi będą rozmawiać dalej. Są to firmy: Asseco, Indra Sistemas, Intercash, LG, MCX Systems oraz Thales.
Dialog techniczny ma potrwać kilka tygodni i m.in. pozwolić wyłonić główne obszary, które nowym systemem powinny i mogą zostać objęte. Na tej podstawie miasto będzie mogło rozpocząć prace nad przygotowaniem warunków przetargu. Ten, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, powinien zostać rozpisany w przyszłym roku, ale kiedy dokładnie to się stanie, jeszcze nie wiadomo.
Przeczytajcie także: Wrocław chce rewolucji w opłatach za przejazdy
Koncepcja nowej, zintegrowanej karty miejskiej w Warszawie narodziła się po tym, gdy wyczerpaniu uległy możliwości rozwoju obecnie używanej przez mieszkańców stolicy "Karty Warszawiaka". Wielu korzysta z niej wyłącznie jak z miesięcznego biletu komunikacji miejskiej, a jej funkcjonalność pogarsza się. Na przykład w związku z zainstalowaniem w parkomatach terminali zbliżeniowych do akceptacji bezstykowych kart bankowych, zniknęła nawet możliwość płatności "Kartą Warszawiaka" za parking.
Z tego co udało mi się dowiedzieć, wstępna koncepcja zakłada, iż dane dotyczące użytkownika zostaną zapisane w systemie, dzięki czemu rolę identyfikatora będzie mogła pełnić nie tylko karta z logo Warszawy, ale także zwykła karta bankowa czy też aplikacja na smartfonie. Jak rozumiem wynika z tego, iż zintegrowana karta miejska tylko z nazwy będzie kartą. I bardzo dobrze, bo w dobie powszechnego dostępu do smartfonów opieranie takiego systemu wyłącznie na plastiku byłoby anachronizmem. Mam nadzieję, że Warszawa nie zmieni tak obranego kursu, bo w przeciwnym razie cały projekt pochłonie dziesiątki milionów złotych i skończy się kolejną klapą.
Przeczytajcie także: Świebodzice są jak Londyn. Prawie...
Jakie obszary życia mieszkańców obejmie nowy projekt? Na razie nie wiadomo – do określenia tego służyć mają m.in. rozpoczęte właśnie konsultacje techniczne. Wiadomo natomiast, że jednym z najważniejszych będzie system płatności za przejazdy komunikacji miejskiej. Władzom stolicy marzy się, aby za przejazd autobusem czy metrem można było zapłacić tak jak w Londynie – przykładając smartfona czy kartę bankową do odpowiedniego czytnika, bez konieczności zakupu i drukowania papierowego biletu. Ale skopiowanie tego pomysłu w warszawskich warunkach nie będzie łatwe.
Jak wiecie, obowiązuje tu kilka stref, w których ceny biletów są różne. Problemem jest więc kwestia tego, jaką wartość pobrać z rachunku pasażera, który wsiada do autobusu przekraczającego granice stref. Ponadto Londyńczycy zbliżają kartę do czytnika dwa razy, czyli wchodząc i wychodząc z autobusu czy metra. Warszawiaków trudno będzie tego nauczyć, co oznacza, że wielu z nich zapomni zarejestrować zakończenie przejazdu, będzie przepłacać i do systemu się zrazi. W tym kontekście ciekawe będą doświadczenia Wrocławia, który już rozpisał przetarg na podobny system opłat za przejazdy komunikacją i chce się wzorować właśnie na Londynie. Projekt warszawski, ze względu na wielkość miasta, będzie chyba trudniejszy.