Z Barbarą Jaroszek, dyrektor departamentu emisyjno-skarbcowego w Narodowym Banku Polskim rozmawiam m.in. o roli gotówki w społeczeństwie, jej koegzystencji z instrumentami bezgotówkowymi i planach banku centralnego w zakresie zapewnienia pełnej akceptacji banknotów i monet na rynku
Jakie jest lub powinno być modelowe podejście banku centralnego do koegzystencji płatności gotówkowych i bezgotówkowych?
Trzeba pamiętać, że pieniądz gotówkowy ma trzy funkcje: transakcyjną, która silnie reaguje na innowacyjność, przezornościową, zakładającą trzymanie pewnej kwoty pieniędzy na wszelki wypadek i funkcję przechowywania bogactwa. Zakłada się, że między 50 proc. a 60 proc. pieniędzy w obiegu jest przechowywana w celach przezornościowych i tezauryzacyjnych.
Narodowy Bank Polski nie promuje żadnego z instrumentów płatniczych. Jego obowiązkiem jest zapewniać właściwą strukturę nominałową w odpowiednim czasie, lokalizacji, jakości itd., zgodnie ze zgłaszanym zapotrzebowaniem banków. Z drugiej strony NBP powinien uczestniczyć w procesie tworzenia przepisów zapewniających rozwój bezgotówkowych instrumentów płatniczych. Naszym obowiązkiem jest zapewnienie równego traktowania wszystkich instrumentów płatniczych.
Obserwując jednak to co się w ostatnich latach wydarzyło na polskim rynku, mam wrażenie, że Narodowemu Bankowi Polskiemu bardziej zależy na promowaniu gotówki niż instrumentów bezgotówkowych. Świadczyć o tym może np. wprowadzenie na rynek banknotu o nominale 500 zł, wyjście NBP z Koalicji na Rzecz Obrotu Bezgotówkowego i Mikropłatności czy zapowiedź wprowadzenia przepisów gwarantujących możliwość płatności gotówką.
Reagujemy na zmieniającą się rzeczywistość. Banknot 500 zł został wyemitowany po to, aby przede wszystkim uczynić bardziej efektywnym utrzymywanie tzw. zapasów strategicznych. Zmiana struktury nominałowej przynosi rocznie oszczędności rzędu 30 mln zł.
To wynika z tego że tych banknotów jest mniej?
Właśnie tak. Banknot 500 zł jest najdroższy w produkcji, ale przy mniejszej liczbie sztuk zapewnia odpowiedni zapas pod względem wolumenu. Co do Koalicji, o której pan wspomniał, trudno mi się wypowiedzieć na ten temat, ponieważ dotyczy obszaru, którym bezpośrednio się nie zajmuję.
Jeżeli zaś chodzi o koncepcję wprowadzenia do prawa zapisów gwarantujących możliwość zapłaty gotówką, to nasz stosunek do tej sprawy jest podobny do działań innych banków centralnych na świecie. Chciałabym w tym wypadku przypomnieć przykład Szwecji, która jest krajem praktycznie bezgotówkowym. Dwie dane mogą pokazać, gdzie są oni a gdzie my. U nas 55 proc. wszystkich transakcji codziennych jest wykonywanych w gotówce, a w przypadku Szwecji – już tylko 15 proc. I właśnie tam bank centralny zaczął dostrzegać fakt, że będąc emitentem szwedzkiej korony powinien zabezpieczyć również fakt jej akceptacji u wszystkich detalistów.
Okazało się, że w dobie rozwoju instrumentów bezgotówkowych gotówka ma w zasadzie tylko jednego obrońcę czyli bank centralny. Społeczeństwo ma więc prawo domagać się od niego, żeby będąc emitentem gotówki zabezpieczył dwa elementy ważne dla jej przyszłości: dostępność i akceptację. Jeśli to nie zostanie zabezpieczone, to rzeczywiście gotówka może z wielu obszarów zniknąć, ponieważ nie będzie akceptowana.
Wyobraźmy sobie, że tak jest, że banki centralne nie wzięły się za to i nie ma obowiązku akceptacji gotówki. Co w takim świecie może się stać? Patrząc na to, że 55 proc. transakcji jest realizowanych w gotówce, to tak jakby dziś zabrakło transportu kołowego. Wszystkie samochody staną i co dalej, co w zamian? Czy świat bezgotówkowy może przejąć wszystkie funkcje gotówki? Oczywiście nie. Bank Szwecji, poszedł dalej, wysłał list do wszystkich gospodarstw domowych prosząc aby przechowywały część swoich oszczędności w gotówce u siebie w domu. Świat zatoczył więc w pewnym sensie koło i dowiódł, że nie jest jeszcze gotowy na całkowitą bezgotówkę.
Ja oczywiście rozumiem te wszystkie dylematy, z którymi borykają się dzisiaj Szwedzi. Ale jednak w Polsce dziś o wiele łatwiej znaleźć punkt handlowy, który nie akceptuje kart niż punkt, który nie akceptuje gotówki. Więc o wiele częściej od użytkowników gotówki dyskryminowani są bezgotówkowcy.
Ale ja nie jestem za tym, żeby byli dyskryminowani. Chcę tylko by użytkownicy gotówki mieli zabezpieczone takie same możliwości jak korzystający z kart. Niech instrumenty bezgotówkowe się rozwijają. Nie chciałabym być postrzegana jako ktoś, kto chce zabezpieczyć to stare blokując przyjście tego nowego. Nie widzę bariery dla rozwoju instrumentów bezgotówkowych w tym, że zabezpieczymy akceptację gotówki w interesie osób, które nie zdecydowały się zacząć korzystać z instrumentów bezgotówkowych.
Rozumiem, tylko mam wrażenie, że w ostatnim czasie bank centralny jest po stronie tych, którzy wolą gotówkę.
Trzeba na to nałożyć zmiany, jakie w postrzeganiu gotówki zaszły na świecie. W ciągu ostatnich dwóch, trzech lat banki centralne zaczęły szerzej rozmawiać o przyszłości gotówki i dostrzegać aspekt, że społeczeństwo nie jest gotowe na to, aby ona zniknęła. Może dlatego pan to postrzega w ten sposób, bo jest to próba utrzymania równowagi. Zobaczyliśmy, że biegnąc naprzód we wprowadzaniu innowacyjnych instrumentów płatniczych zaczęliśmy tracić perspektywę użytkowników banknotów i monet.
Czyli ostatnie działania NBP związane z dbaniem o interesy gotówki można uznać za swojego rodzaju antycypację tego, co może się wydarzyć w przyszłości?
To jest chyba dobre słowo. Obecnie żadne banki centralne nie informują, aby w dającej się przewidzieć przyszłości planowały zaprzestanie emisji znaków pieniężnych. Jak wykazują badania, społeczeństwo nie jest na to gotowe.
Wracam do tematu proponowanej przez NBP zmiany do ustawy o usługach płatniczych. Jeżeli bank centralny chce doprecyzować, że akceptant ma obowiązek przyjęcia płatności gotówką, to oznacza, że teraz nie ma takiego obowiązku?
Tak. Dziś jeśli np. właściciel restauracji wywiesi informację, że przyjmuje płatności jedynie kartą, jest w zgodzie z prawem. Składa ofertę zawarcia umowy sprzedaży, a klient jest wcześniej informowany, że nie może zapłacić gotówką. Wystąpiliśmy z projektem wprowadzenia zapisu o obowiązku akceptacji gotówki, ponieważ w projekcie nowelizacji ustawy o usługach płatniczych znalazł się zapis mówiący o obowiązku akceptacji instrumentów bezgotówkowych. Chcieliśmy w ten sposób zabezpieczyć interesy użytkowników gotówki.
Wydaje mi się, że w przepisach rzeczywiście powinno być to doprecyzowane. Ale wystąpienie NBP zostało przez rynek odebrane w ten sposób, że oto bank centralny broni już tylko gotówki, bo zapisy progotówkowe chce wprowadzać w ustawie z założenia mającej na celu promowanie instrumentów elektronicznych…
Naszym obowiązkiem jest reprezentować konsumentów i zabezpieczyć ich prawo dostępu do instrumentów płatniczych. My tylko chcemy wyrównać ich prawa. Musimy pamiętać o dwóch rzeczach. Korzystając dziś z instrumentów nowoczesnych nie wiemy, czy w przyszłości, gdy będziemy osobami starszymi, gotówka nie będzie nam bardziej potrzebna niż dziś. Chcę móc z niej korzystać mimo tego, że dziś robię to rzadziej, bo często płacę kartą lub telefonem. Gotówka przydaje się w czasach kryzysu, np. technologicznego, gdy przestają działać terminale i bankomaty. Trzeba też dostrzec perspektywę mniejszych miejscowości, gdzie adaptacja instrumentów bezgotówkowych przebiega wolniej, niż w dużych miastach.
A jak oceni Pani rolę gotówki w zwalczaniu szarej strefy?
Wyniki wielu badań naukowych pokazują, że jeśli w ogóle istnieje istotny związek pomiędzy szarą strefą a gotówką to tylko dla średnich nominałów banknotów. Nie jestem ekspertem od przestępstw, ale specjaliści podkreślają, że należy w tym kontekście porównać skalę przestępstw gotówkowych z bezgotówkowymi. Jeśli ktoś usiłuje ukryć miliony czy dziesiątki milionów zł, to nie będzie tego robił przy użyciu banknotów 500 zł.
Ale czy nie jest tak, że w małej firmie najłatwiej ukryć dochód przed opodatkowaniem w gotówce?
Być może tak, ale nie wylewajmy dziecka z kąpielą. Bo jeśli zabronimy gotówki, to podmioty działające w szarej strefie znajdą inne sposoby, aby w niej pozostać. Gotówka nie może z jednej strony być prawnym środkiem płatniczym, a z drugiej strony być penalizowana dlatego, że potencjalnie może być nośnikiem szarej strefy.
Przedstawiciele resortu przedsiębiorczości i technologii często podnoszą kwestię kosztów jakie wiążą się z obrotem gotówkowym i twierdzą, że to przemawia za koniecznością promowania płatności bezgotówkowych.
W raporcie NBP na temat kosztów instrumentów płatniczych, można przeczytać, że koszty gotówki są istotne, ale tylko ze względu na wolumen transakcji, bo jest ona instrumentem używanym przez Polaków najczęściej. Natomiast w przeliczeniu na transakcję gotówka jest drugim z najtańszych instrumentów płatniczych, po przelewie bankowym.
Zwolennicy rozwoju obrotu bezgotówkowego nie zgodziliby się z opinią, że konsumenci korzystają najczęściej z gotówki bo tego chcą. Powiedzieliby, że to dlatego, że w niektórych miejscach nie można zapłacić kartą albo telefonem więc trzeba użyć gotówki…
A ja na to odpowiadam, że to są zwyczaje płatnicze, z którymi nie ma co walczyć. Podam przykład dwóch rozwiniętych gospodarczo krajów, czyli Niemiec i Wielkiej Brytanii. W obu poziom życia wciąż jest wyższy niż w Polsce, a oba mają porównywalnie zaawansowane systemy finansowe.
I w takich Niemczech 70 proc. transakcji odbywa się w gotówce a w Wielkiej Brytanii około 30 proc. Dowodzi to tego, że poziom rozwoju obrotu bezgotówkowego w dużym stopniu zależy od zwyczajów płatniczych w danym kraju a nie od innych czynników, np. regulacyjnych.
Gotówki w obiegu cały czas przybywa. To ze względu na rozwój gospodarczy? Bogacenie się społeczeństwa? Wynika to jeszcze z czegoś innego? Bo jednocześnie bardzo dynamicznie rośnie liczba transakcji bezgotówkowych…
Zapotrzebowanie na gotówkę reaguje na wiele czynników. Mówimy o czynnikach fundamentalnych, takich jak PKB czy inflacja i stopy procentowe, sezonowych co naturalne i tych związanych ze zwyczajami płatniczymi, które w tej części transakcyjnej mogą reagować na rozwój nowych technologii. Wszystkie te czynniki łącznie decydują, że obieg gotówki w Polsce rośnie, ale jego udział w M1 praktycznie się nie zmienia. Cały czas porusza się w takim przedziale plus minus 1 punkt proc.
Co to znaczy?
Mówiąc krótko, że gotówka nie rośnie bardziej niż ilość pieniędzy w gospodarce.
A czy biorąc pod uwagę transakcje w obrocie gospodarczym spodziewa się Pani, że udział gotówki w tym obszarze będzie się zmniejszał?
Analizując dostępne wyniki badań ankietowych przeprowadzanych systematycznie zarówno przez NBP jak i zewnętrzne placówki naukowe uważam, że udział ten będzie malał. Wydaje mi się, że istotną rolę może odegrać powszechność instrumentów bezgotówkowych szczególnie wpływając na spadek zapotrzebowania na mniejsze nominały wykorzystywane do celów transakcyjnych.
A czy to już widać w statystykach?
Widać. Wartościowy udział banknotów transakcyjnych o nominale 10 i 20 zł w obiegu spadł z 2,74 proc. na koniec 2010 r. do 1,91 proc. na koniec maja 2019 r. i nadal spada. W przypadku banknotów 10-50 zł udział spadł z 11,20 proc. w 2010 do 6,14 proc. na koniec maja 2019.
Dziękuję za rozmowę
Rozmowa została przeprowadzona 21 czerwca 2019 r.