Kilka dni temu bank zaczął pobierać opłatę w wysokości 8 proc. od doładowań Revoluta kartą kredytową
Zakładam, że większości czytelników Cashless nie trzeba tłumaczyć czym jest Revolut. W skrócie przypomnę jednak mniej zorientowanym, że to brytyjski fintech, który świadczy usługi także w Polsce i cieszy się tu sporą popularnością. Głównie wśród najcenniejszych dla banków klientów, którzy często podróżują i kupują za granicą. Oferuje bowiem aplikację mobilną i powiązaną z nią kartę płatniczą, którą można płacić właściwie w dowolnej walucie, unikając w ten sposób kosztów przewalutowań. Wystarczy wcześniej zasilić złotówkami konto Revolut.
I właśnie takie zasilenia zostały wykorzystane przez Citi do utrudnienia życia jego klientom, którzy do tych operacji używają wydanych przez niego kart kredytowych. Jak napisał wczoraj serwis Spidersweb, Handlowy od kilku dni pobiera od zasileń konta Revolut kredytówkami wysoką, bo wynoszącą 8 proc. prowizję. Oznacza to, że korzystanie w taki sposób z usług fintechu kompletnie traci sens, gdyż opłata na rzecz Citi pożera z nawiązką oszczędności z przewalutowań, na jakie można liczyć posługując się kartą Revoluta.
Biuro prasowe Handlowego w odpowiedzi na moje pytania w tej sprawie potwierdza, że od niedawna pobiera nową opłatę. – Doładowania konta Revolut z kart kredytowych są interpretowane przez Citi jako transakcje szczególne i objęte prowizją zgodnie z cennikiem w wysokości 8 proc. lecz nie mniej niż 10 zł – wyjaśnia Bartosz Bełkowski z departamentu komunikacji korporacyjnej i marketingu Banku Handlowego. Dodaje, że decydujące o tym zapisy pojawiły się w regulaminie kart kredytowych instytucji w sierpniu ubiegłego roku, ale są egzekwowane od 15 marca bieżącego roku.
To nie pierwszy raz, gdy Citi zaskakuje niespotykanymi w innych bankach opłatami z tytułu korzystania z wydanych przez siebie kredytówkek. W sierpniu 2017 roku w serwisie Cashless mogliście przeczytać o przypadku pewnego czytelnika, który płacąc kartą kredytową Handlowego za znaczek na poczcie został obciążony przez bank dodatkową prowizją z tego tytułu w wysokości 10 zł. Citi tłumaczył wtedy, że to pomyłka i pieniądze klientowi zwróci. Tekst na ten temat znajduje się tutaj. Ale posiadacze kredytówek Handlowego nie powinni się dziwić, jeśli i dziś za transakcje bezgotówkowe na poczcie zapłacą dodatkowe prowizje.
Okazuje się bowiem, że regulamin kart kredytowych tego banku zawiera całą listę operacji, które mogą zostać uznane za szczególne, i od których naliczona może zostać 8-proc. opłata (min. 10 zł). Do tego rodzaju transakcji zalicza się więc m.in. przelewy zlecane z rachunku kredytówki, płatności w kasynach i za gry hazardowe, transakcje u podmiotów świadczących usługi w zakresie wymiany walut (pod to podpadają właśnie zasilenia Revoluta) i transakcje w urzędach pocztowych.
Trudno się dziwić, że bank zniechęca klientów do transakcji gotówkowych kartami kredytowymi, bo nie do tego został ten produkt stworzony. Tak samo nie zaskakują wysokie prowizje od płatności w kasynach – większość banków je stosuje. Ale nałożenie ich na transakcje na poczcie może być co najmniej problematyczne. Nawet jeśli bank będzie argumentować to tym, że karta kredytowa nie służy do opłacania rachunków.
W przypadku wprowadzenia prowizji od doładowań kont Revoluta od razu narzuca się wniosek, że Citi broni się w ten sposób przed utratą dochodów od przewalutowań. Jeżeli tak rzeczywiście jest, to bank musi brać pod uwagę, że w ten sposób zirytuje swoich najcenniejszych klientów, a to nigdy nie służy wzajemnym relacjom. Klientom Citi, którzy korzystają z usług Revoluta, jeśli chcą uniknąć wysokich kosztów, pozostaje zasilać konto za pomocą karty debetowej lub przelewem krajowym z rachunku bieżącego.