Zdaniem sądu kierowcy Ubera złamali przepisy wykorzystując swoje samochody w celach komercyjnych. To cios dla dla amerykańskiej firmy, która podobne kłopoty miała już na innych rynkach
Sąd w Hongkongu nałożył kary grzywny na pięciu kierowców Ubera za to, że nielegalnie używali swoich samochodów do celów komercyjnych – poinformował Reuters. Jak podaje agencja, wyrok w sprawie toczącej się od sierpnia 2015 r. zapadł w ubiegły piątek. Kierowcy muszą wpłacić po 10 tys. dolarów HKS (ok. 1,2 tys. dolarów amerykańskich). Na 12 miesięcy zawieszono też ich prawa jazdy.
Sędzia uznał, że kierowcy Ubera złamali przepisy wymagające posiadania odpowiedniego ubezpieczenia gwarantującego także bezpieczeństwo przewożonych pasażerów. Stwierdził, że nie widzi różnicy między tym przypadkiem, a wyrokami z przeszłości dotyczącymi taksówkarzy pracujących bez odpowiednich uprawnień.
Zdaniem cytowanych w depeszy ekspertów, decyzja lokalnego sądu może ograniczyć działania biznesowe Ubera w Azji i zmniejszyć liczbę współpracujących z nim kierowców, zwłaszcza że podobne problemy amerykańska firma miała na innych rynkach – miesiąc temu do podobnego incydentu doszło na Tajwanie.
Prawnicy kierowców zapowiedzieli apelację, a przedstawicielka Ubera stwierdziła, że jest rozczarowana werdyktem, gdyż godzi on w interesy milionów osób korzystających z usługi na całym świecie, ale także tych, którzy dzięki niej dorabiają.
Jak pisze Reuters, wymiar sprawiedliwości w byłej brytyjskiej kolonii jest pod presją lokalnych taksówkarzy organizujących protesty przeciw serwisom przewozowym dostępnym on line, które naruszają ich interesy. Wprawdzie Hongkong słynie z tego, że jest ostoją wolności gospodarczej, ale akurat sektor taksówkowy jest ściśle regulowany, a ceny takich usług są znacznie niższe od tych, które obowiązują w innych metropoliach.
W Polsce organizacje taksówkowe także próbują walczyć z Uberem. W listopadzie 2016 r. Związek Zawodowy Taksówkarzy "Warszawski Taksówkarz" złożył pozew w stołecznym sądzie okręgowym, który jednak dokumenty zwrócił. PAP podała wówczas, że przyczyną decyzji były braki formalne pozwu, a konkretnie to, że związkowcy nie potrafili określić, jakie straty poniosły korporacje taksówkowe w związku z udostępnieniem na polskim rynku aplikacji Uber.
O ile trudno uzasadnić obchodzenie prawa, o tyle moim zdaniem nie sposób zaprzeczyć, że pojawienie się Ubera w Polsce pozytywnie wpłynęło na rynek przewozów osobowych w Warszawie – poprawił się standard usług i spadły ceny. Zauważył to nawet Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, o czym mogliście przeczytać w tym tekście.