NBP wprowadzi na rynek nie więcej niż 50 mln sztuk nowego banknotu. Najmniej dotąd spotykanych dwudziestozłotówek jest w obiegu ponad dwa razy więcej
Na nic zdała się argumentacja wiceministra rozwoju zabiegającego o wstrzymanie emisji nowego polskiego banknotu. Tadeusz Kościński starał się pod koniec ubiegłego roku przekonać prezesa Narodowego Banku Polskiego, że banknot o nominale 500 zł nie jest potrzebny zwykłym obywatelom i będzie wykorzystywany głównie przez szarą strefę do unikania opodatkowania.
Przeczytajcie także: Uber nie tylko dowiezie, ale i nakarmi
Nie wiem, czy po stronie nowych władz NBP nie było woli do rezygnacji z planów emisyjnych, czy raczej inicjatywa władz resortu rozwoju była podjęta zbyt późno, by taką decyzję podjąć. W każdym razie odwrotu już nie ma i w najbliższy piątek do obiegu trafi banknot o nominale 500 zł z wizerunkiem króla Jana III Sobieskiego, zaprojektowany przez Andrzeja Heidricha.
Władze NBP utrzymują, że nowy banknot jest odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku, na którym występuje wzrost zainteresowania wysokimi nominałami. Statystyki zdają się to potwierdzać. Obecnie najczęściej spotykanym na rynku banknotem jest ten o nominale 100 zł. W obiegu znajduje się prawie 1,2 mld sztuk. Dla porównania na koniec 2010 roku stuzłotówek było ok. 667 mln sztuk. Banknotów o nominale 200 zł jest 252 mln (w 2010 r. było 110 mln).
Przeczytajcie także: Ten bank perfekcyjnie wykorzystuje Ognivo
Liczba banknotów o niższych nominałach również rośnie, ale o wiele wolniej. Przykładowo najrzadziej obecnie spotykanym banknotem jest dwudziestozłotowy, którego w obiegu znajduje się 112 mln sztuk (w 2010 r. było ich niecałe 75 mln sztuk). Pięćdziesiątek jest prawie 188 mln (w 2010 r. – 167 mln) a dziesiątek – ponad 161 mln (sześć lat temu było ich 125 mln). Przy nich wszystkich jednak banknot pięciusetzłotowy będzie mógł uchodzić za białego kruka. Zgodnie z zarządzeniem emisyjnym NBP wypuści początkowo nie więcej niż 50 mln sztuk pięćsetki.