W Stanach wprowadzono regulacje, które nakładają limit w wysokości 8 dolarów na opłatę za opóźnienie w spłacie karty kredytowej. Obecnie średnia wysokości takiej opłaty wynosi 32 dolary
Kilka tygodni temu na nowo rozgorzała w Polsce dyskusja na temat tzw. pozaodsetkowych kosztów obsługi kredytów zaciąganych przy pomocy kart. Wszystko za sprawą wysłanej przez Komisję Nadzoru Finansowego do wydawców kart nowej wykładni przepisów tzw. ustawy antylichwiarskiej. Komplikuje ona życie m.in. firmom pożyczkowym wydającym kredytówki. Więcej na ten temat w tekście To nie koniec sprawy pozaodsetkowych kosztów kredytówek. KNF wysłał do instytucji finansowych kolejne pismo w tej sprawie.
Jak się okazuje, pozaodsetkowe koszty obsługi kart kredytowych są też przedmiotem zainteresowania amerykańskich regulatorów. W Stanach Zjednoczonych właśnie wprowadzane są przepisy, które do 8 dolarów ścinają maksymalną wysokość opłaty za opóźnienie w spłacie karty kredytowej. Obecnie średnia wysokość takiej opłaty, pobieranej przez wydawców kart, wynosi 32 dolary. Szacuje się, że w wyniku tej regulacji konsumenci zaoszczędzą, a instytucje finansowe stracą 10 mld dolarów rocznie.
Przepisy mają objąć wydawców, którzy obsługują ponad milion kart. W praktyce oznacza to, że obejmą 95 proc. rynku. Z tym że w odróżnieniu od Polski, gdzie karty kredytowe nie cieszą się zbyt wielkim zainteresowaniem, w USA biją rekordy popularności. Ostatnio ogłoszono, że zadłużenie na kredytówkach osiągnęło tam rekordowy poziom 1,1 biliona dolarów. A 45 mln użytkowników kart ma problemy z terminowym spłacaniem zadłużenia. Są obciążani opłatą, która właśnie doczekała się uregulowania.
Zdaniem branży finansowej nowe przepisy w dłuższym horyzoncie czasowym będą działać na niekorzyść konsumentów. Niska opłata za nieterminowe regulowanie należności będzie zachęcać klientów do opóźniania spłat. To finalnie pogorszy ich zdolność kredytową i narazi na brak możliwości finansowania albo wyższe koszty kredytów.