W realizacji tych zamierzeń ma pomóc pozyskany właśnie inwestor i nowy frontman
Polskie ePłatności przechodzą właśnie proces zmian właścicielskich. Spółka PWPW, która wraz z OPTeam-em kilka lat temu zainicjowała to przedsięwzięcie, postanowiła wyjść z inwestycji. OPTeam odkupił więc od niej połowę akcji a następnie pozyskał inwestora finansowego w postaci funduszu Innova, który zasilił PeP prawie 40 milionami złotych. Pieniądze mają pozwolić na szybki rozwój PeP.
A plany są, rzekłbym, nieskromne. Na dzisiejszej konferencji prasowej przedstawili je szef rady nadzorczej PeP Janusz Bober oraz nowy prezes firmy Janusz Diemko. Tym samym potwierdziły się informacje Cashless z ubiegłego miesiąca, że to właśnie Diemko będzie nową twarzą Polskich ePłatności.
Przeczytajcie także: Rośnie zadłużenie na kartach kredytowych
Z informacji przekazanych przez władze PeP wynika, że obecnie spółka obsługuje prawie 27 tys. punktów handlowych i usługowych, w których działa ponad 32 tys. należących do niej terminali. Tylko w I poł. bieżącego roku przez te urządzenia miało być rozliczonych 89 mln transakcji bezgotówkowych, na łączną kwotę 4,3 mld zł. Ma to plasować firmę w czołówce działających w Polsce operatorów terminali i stanowić dobrą bazę do dalszego rozwoju.
Jak powiedział Janusz Diemko, w ciągu trzech, czterech najbliższych lat zarządzana przez PeP sieć terminali będzie liczyć ponad 100 tys. sztuk, co pozwoli stać się spółce największym agentem rozliczeniowym w Polsce. Efekt ten ma zostać osiągnięty za pomocą rozwoju organicznego, czyli pozyskiwania nowych handlowców zainteresowanych przyjmowaniem płatności bezgotówkowych, oraz akwizycji.
Przedstawiciele PeP nie chcieli zdradzić, jakie firmy chcą kupić. Z rozmów w tzw. kuluarach można było jednak wywnioskować, że w obszarze ich zainteresowania raczej nie są inni agenci rozliczeniowi, a operatorzy terminali, którzy wykorzystują je do innych celów niż płatności, np. do doładowywania telefonów na kartę. Na rynku jest kilka podmiotów aktywnie działających w tym obszarze, jak np. Kolporter czy Grupa Lew, która od dłuższego czasu szuka inwestora. Takich potencjalnych celów inwestycyjnych może być więcej w wyniku wprowadzanego właśnie obowiązku rejestrowania telefonicznych kart prepaidowych. To może znacznie zmniejszyć rynek takich kart, obniżyć dochody z terminali i zachęcić ich właścicieli do pozbycia się interesu.
Przeczytajcie także: MasterCard podnosi limit wypłat gotówki z terminali
Ponadto władze PeP zadeklarowały, że istotnym obszarem rozwoju tej firmy będzie handel internetowy. Spółka chce stworzyć kompleksową ofertę obsługi transakcji płatniczych dla sklepów prowadzących sprzedaż zarówno w placówkach stacjonarnych jak i w internecie. Będzie też starać się o licencję krajowej instytucji płatniczej, co pozwoli jej uniezależnić się od współpracy z bankiem, którym obecnie jest BPH.
Co ciekawe PeP to jedyny chyba startup, który w ostatnim czasie wszedł na polski rynek płatności zdominowany przez duże korporacje czy banki i zdołał zająć na nim ważną pozycję. Dalszemu rozwojowi firmy sprzyjać zapewne będzie rosnąca popularność płatności bezgotówkowych w Polsce. Mówi się, że w perspektywie kilku lat liczba terminali płatniczych może się podwoić. Obecnie jest ich niecałe pół miliona. Na zbudowanie przez PeP sieci 100 tys. terminali w niedalekiej perspektywie szanse na pewno są. Nie sądzę natomiast, by to wystarczyło do zajęcia pozycji lidera na polskim rynku. Najwięksi konkurenci PeP, jak eService czy First Data już dziś mają bądź za chwilę będą mieć 100 tys. urządzeń.