Firmy niebankowe zwiększają sprzedaż w tempie dwucyfrowym, podczas gdy banki systematycznie tracą klientów
Jak już pewnie wiecie, w tym roku Europejski Kongres Finansowy w Sopocie stał pod znakiem nowych technologii w finansach. Jednym z jego przewodnich tematów było m.in. zagrożenie odebrania bankom klientów przez tzw. fintechy, czyli niebankowe firmy technologiczne. Mam wrażenie, że do tej pory ryzyko takie jest przez wielu bankowców bagatelizowane. Tymczasem odbieranie bankom rynku przez instytucje niebankowe w niektórych segmentach biznesu już widać i zaszło ono bardzo daleko.
Dowody na to ma Biuro Informacji Kredytowej. Podczas jednego z paneli na EKF Mariusz Cholewa, prezes BIK, powiedział o statystykach, które powinny dać nieco bankowcom do myślenia. Otóż okazuje się, że w I kw. 2016 r. banki udzieliły 896 tys. kredytów na niskie kwoty (do 4 tys. zł), o łącznej wartości 1,67 mld zł. W porównaniu do I kw. ubiegłego roku liczba takich pożyczek udzielonych przez banki spadła o 9,3 proc.
Przeczytajcie także: KNF spowalnia cyfrową rewolucję. Może to dobrze?
Natomiast firmy niebankowe udzieliły w okresie od stycznia do marca bieżącego roku 430 tys. pożyczek o wartości 581 mln zł. Pod względem wartości instytucje te mają już ponad 25 proc. rynku. Pod względem liczby pożyczek statystyka jest jeszcze bardziej niekorzystna dla banków. Z usług firm niebankowych korzysta już bowiem co trzeci klient ubiegający się o kredyt na niską kwotę.
W dodatku sytuacja z punktu widzenia banków stale się pogarsza. – Liczba klientów firm pożyczkowych rośnie w tempie dwucyfrowym – powiedział prezes BIK podczas swojego wystąpienia na EKF.
Zdaniem prof. Waldemara Rogowskiego, głównego analityka kredytowego BIK, zaobserwowana tendencja wynika z dwóch głównych przesłanek. – Część pożyczkobiorców, szczególnie ci z młodych grup wiekowych, postrzega wygodę korzystania z oferty firm pożyczkowych jako dodatkową wartość – mówi przedstawiciel BIK. Na tę wygodę składa się możliwość przeprowadzenia całego procesu pożyczania w środowisku online, elastyczność w wyborze kwoty pożyczki oraz terminu spłaty.
Przeczytajcie także: W ciągu miesiąca banki zamknęły 100 placówek
Na rosnącą sprzedaż pożyczek w firmach niebankowych wpływ ma mieć także możliwość absorpcji większych kosztów stałych związanych z udzieleniem i obsługą pożyczki o niskiej wartości dzięki wyższemu niż w bankach oprocentowaniu.
Oczywiście część bankowców powie, że udzielanie pożyczek na małe kwoty to żaden interes i że bankom nigdy to się specjalnie nie opłacało. Moim zdaniem właśnie to było jedną z przyczyn, dla której banki zupełnie zlekceważyły ekspansję firm niebankowych na rynku chwilówek. Teraz właściwie jedynym sposobem odzyskania pozycji jest zakup instytucji pożyczkowej. Zresztą wiem, że swego czasu takie plany miał na przykład PKO BP. A skoro bank się nad tym zastanawiał oznacza to, że z tą opłacalnością wcale nie jest tak źle.