Natomiast Polski Związek Instytucji Pożyczkowych twierdzi, że projektowana ustawa zdewastuje i tak poobijany już rynek pozabankowych kredytodawców, a na wszystkim ucierpią konsumenci
W ubiegłym tygodniu nad kolejną wersją tzw. ustawy antylichwiarskiej pracowała Komisja Finansów Publicznych oraz Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka. W trakcie posiedzenia zgłoszono poprawkę, która obniżyła tzw. pozaodsetkowe koszty kredytów z obecnych 25 proc. do 8 proc. To bardziej niż chciał rząd, który wcześniej zaproponował w swoim projekcie obniżenie kosztów do 10 proc.
Dziś Związek Banków Polskich opublikował oświadczenie, w którym sprzeciwia się projektowanym zmianom. – Poprawka czyni całkowicie nierentownymi ratalne średnio i długoterminowe kredyty konsumenckie – będące przeciwieństwem tzw. "chwilówek", które to odpowiadają za napędzanie spirali zadłużenia u konsumentów – napisał ZBP.
Bankowcy argumentują, że obniżony limit nie tylko nie zlikwiduje zjawiska lichwy w naszym kraju, gdyż przepisy te nie ograniczą w żaden sposób działalności podmiotów działających w szarej strefie, a w praktyce dotknie jedynie kredytodawców działających legalnie w obszarze consumer finance. ZBP dodaje ponadto, że limit nie uwzględnia realnych kosztów i czyni całkowicie nierentownymi ratalne średnio i długoterminowe kredyty konsumenckie oferowane obecnie przede wszystkim przez banki i spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe.
– To oznacza, że wiele banków całkowicie wycofa się z oferowania kredytów konsumenckich na rzecz innego rodzaju kredytów, tym bardziej więc klienci będą zmuszeni korzystać z tzw. "chwilówek" – pisze ZBP. Jego zdaniem ustawa w proponowanym kształcie promuje chwilówki, czyli pożyczanie na bardzo krótkie okresy, gdzie klient jest zobowiązany do spłaty całości zadłużenia jednorazowo w bardzo krótkim czasie. To prowadzić ma do zaciągania kolejnych krótkoterminowych zobowiązań w celu spłaty poprzednich, czyli spirali zadłużenia u konsumentów, któremu to projekt Ministerstwa Sprawiedliwości miał przeciwdziałać.
Z opinią bankowców nie zgadza się Polski Związek Instytucji Pożyczkowych, zrzeszający niebankowe firmy pożyczkowe. – Retoryka, jaką kieruje się Związek Banków Polskich, gdy całą winę za przekredytowanie konsumentów zrzuca na konkurencję "chwilówek" jest groźna, bo naraża na zarzuty o nieuczciwe zachowanie rynkowe. Nigdy wcześniej sektor bankowy nie formułował takiej narracji, mimo że sektor pożyczkowy od 10 lat raportuje do Biura Informacji Kredytowej i gdyby problem był realny, można by zdiagnozować go o wiele wcześniej, bez związku z procesem legislacyjnym – uważa prezes PZIP Jarosław Ryba.
W jego opinii, gdy mowa jest o nadmiernym zadłużeniu często myli się skutek z przyczyną. – Analiza profili osób, które ogłosiły upadłość konsumencką, wykazuje, że chwilówki nie są główną przyczyną przekredytowania. Niektóre osoby już wcześniej przekredytowane próbują ratować się chwilówkami, aby terminowo regulować wcześniejsze zadłużenie, dlatego teza, że od pożyczek krótkoterminowych zaczynają się kłopoty finansowe, jest fałszywa – mówi Jarosław Ryba.
Jeżeli zaś chodzi o projektowaną ustawę, to prezes PZIP krytykuje ją jeszcze ostrzej niż ZBP. – Ustawa, która miała regulować i cywilizować zasady pożyczania, zdewastuje je całkowicie. Wielu przedsiębiorców komunikuje nam już teraz, że wstrzyma działalność z dniem wejścia w życie ustawy. Ustawa przede wszystkim uderzy jednak w konsumentów, szczególnie w segmencie pożyczek do 3 tys. zł na okres od miesiąca do roku, gdzie sektor pożyczkowy pokrywa większość zapotrzebowania. Ręce, z pewnością, zacierają właściciele lombardów, gdzie nie ma żadnych limitów cen – uważa Jarosław Ryba.