W listopadzie, w porównaniu z październikiem ubiegłego roku, znowu zmniejszyła się liczba placówek banków oraz pracujących tam ludzi
Z opublikowanych przed chwilą danych Komisji Nadzoru Finansowego na temat sektora bankowego w listopadzie 2015 r. wynika, że banki prowadziły wówczas 14 539 oddziałów, przedstawicielstw i filii. To o 42 placówki mniej w stosunku do października 2015 r. i aż o 479 mniej w porównaniu z listopadem 2014 r.
Nic zatem dziwnego, że wraz z kurczącą się siecią zmniejsza się także zatrudnienie w sektorze bankowym. W listopadzie ub. roku w branży tej pracowały 170 803 osoby. To nieznacznie mniej niż w październiku, gdy zatrudnienie w bankowości wynosiło 170 849 osób, ale aż o 1861 pracowników mniej w porównaniu do listopada 2014 r.
Panuje przekonanie, że kurcząca się sieć oddziałów bankowych to efekt zmiany zachowań klientów. Coraz więcej czynności wykonują sami za pomocą internetowych serwisów transakcyjnych czy aplikacji mobilnych. Eksperci z firm doradczych przekonują jednak, że oddziały bankowe wciąż są potrzebne do załatwienia bardziej skomplikowanych spraw, takich jak np. zaciąganie kredytów czy inwestycje. Według mnie to zaklinanie rzeczywistości. Banki będą musiały dojrzeć do tego, że oddziały pomału umierają i w najbliższym czasie powinno być ich znacznie mniej.
To nie oznacza natomiast, że bankowcy są skazani na bezrobocie. Obok bankowości są przecież inne, pokrewne sektory finansów, w dodatku szybko rozwijające się, takie jak windykacja, leasing czy faktoring. Wydaje się, że pracownicy banków mogą w takich firmach doskonale się sprawdzić.