Choć nie ma jeszcze oficjalnych statystyk na ten temat, można to wyliczyć na podstawie opublikowanych dziś danych mBanku
mBank jako jeden z niewielu podczas konferencji prasowych związanych z prezentacją wyników finansowych za poprzednie kwartały ujawnia także liczbę i wartość wykonanych przez klientów transakcji bezgotówkowych kartami. To o tyle ciekawe, że znając jego udział w polskim rynku kart, w dość dużym przybliżeniu można oszacować oba współczynniki dla całego rynku. I to na kilka tygodni przed oficjalną publikacją statystyk przez Narodowy Bank Polski.
A zatem analizując dane mBanku z kilku poprzednich kwartałów i porównując je z historycznymi tabelami NBP łatwo zauważyć, że udział mBanku w ogólnej liczbie transakcji bezgotówkowych kartami nieznacznie rośnie i przekracza już 12 proc. W okresie od października do grudnia ubiegłego roku jego klienci zapłacili kartą 84,3 mln razy, co by oznaczało, że klienci wszystkich banków z Polski wykonali w IV kw. ub. roku ok. 700 mln transakcji bezgotówkowych. To byłby rekordowy wynik w historii.
Zresztą podobnie jest zapewne pod względem wartości płatności. W tym wypadku udział mBanku również rośnie, ale znajduje się jeszcze nieznacznie poniżej 12 proc. W minionym kwartale przy pomocy kart klienci tej instytucji wydali bezgotówkowo 5,977 mld zł. Oznacza to, że wartość wydatków całego rynku można oszacować na ok. 49,6 mld zł. NBP poda statystyki za miniony kwartał prawdopodobnie w marcu.
Popularność kart płatniczych w Polsce rośnie od dłuższego czasu, ale ostatnio jej dynamika jest szczególnie wysoka. W III kw. ub. roku klienci banków z Polski zapłacili kartami 668 mln razy na łączną kwotę 47,5 mld zł. Wśród przyczyn wzrostu jednym tchem wymienia się gęstniejącą sieć akceptacji i ogromny sukces kart zbliżeniowych, zachęcających do płacenia plastikiem nawet mniejszych kwot.
Natomiast w prezentacji na temat wyników mBanku w IV kw. ubiegłego roku znalazłem jeszcze jedną ciekawą informację. Jak ulał pasują do niej słowa pewnej polskiej piosenki. Natalia Kukulska śpiewała kiedyś: "Im więcej ciebie tym mniej" i tak jest z klientami mBanku. Okazuje się, że choć ich liczba spada, to rośnie.
Ale nie ma tu żadnych czarów, tylko zmieniono metodę liczenia. Wcześniej mBank identyfikował swoich klientów po numerze ID. Miało to swoje konsekwencje, bo jeżeli ktoś miał rachunki w mBanku, byłym MultiBanku i Orange Finanse był liczony trzy razy. Od minionego kwartału mBank zaczął identyfikować klientów po numerze PESEL. To oznacza, że klient posiadający rachunki zarówno w mBanku jak i w Orange Finanse, jest liczony jako jeden.
To dlatego - choć jak chwali się prezes mBanku Cezary Stypułkowski, liczba jego klientów systematycznie rośnie w całym ub. roku o ok. 400 tys. - to na koniec grudnia było ich o 107 tys. mniej niż na koniec września ub. roku (liczonych wedle starej metody). Obecnie z usług grupy korzysta 4,947 mln osób.