Hapi, marka należąca do tej samej firmy co lider rynku pożyczek w Polsce, jeszcze w tym roku udostępni nowe, ciekawe rozwiązanie dla użytkowników smartfonów
Nie chciałbym w tym miejscu wchodzić w dyskusję, czy firmy pożyczkowe są drogie, czy ich działalność powinna być bardziej czy mniej nadzorowana przez państwo, itd. Ale fakt, że tak dużo ludzi pożycza od nich pieniądze, najwyraźniej wskazuje na to, że są potrzebne. Jeżeli tak, to korzystanie z ich usług powinno być łatwe. A trudno sobie wyobrazić rozwiązanie przyjaźniejsze konsumentowi niż dobrze zrobiona aplikacja mobilna.
I nad taką właśnie pracuje IPF Digital, spółka córka tej samej firmy, do której należy największa firma pożyczkowa na naszym rynku – Provident. IPF Digital działa u nas poprzez markę Hapi Pożyczki, stworzoną jako konkurencja dla Vivusa, największego gracza w segmencie chwilówek internetowych. Ciekawostką może być to, że aplikację mobilną Hapi na rynek będzie wprowadzać nowa szefowa IPF Digital w Polsce Joanna Izdebska, która do niedawna jeszcze pracowała w Vivusie.
Jak deklaruje Izdebska, aplikacja Hapi nie tylko pozwoli zaciągnąć pożyczkę od początku do końca za pomocą smartfona, ale także spłacić raty. Identyfikacja czyli potwierdzenie danych klienta starającego się o pożyczkę, odbywać się będzie za pośrednictwem przelewu uwierzytelniającego z banku, przy wykorzystaniu pay by linków. Ta sama metoda ma być stosowana przy obsłudze zadłużenia.
Aplikacja Hapi może znaleźć się na rynku w III lub IV kwartale tego roku. Niewykluczone, że w przyszłości IPF Digital stworzy kolejną markę, pod którą sprzedawane będą pożyczki wyłącznie przez aplikacje mobilne. W krajach bałtyckich takie rozwiązanie już funkcjonuje i nosi nazwę Sving.
Tymczasem konkurencja, czyli np. wspomniany tu Vivus albo Kredito24, już sprzedaje pożyczki przez aplikacje. Również Provident zadeklarował, że pracuje nad takim rozwiązaniem. Dla mnie to kolejny dowód na to, że mobilna rewolucja postępuje. Znacie pewnie takie powiedzenie, że jeżeli czegoś nie ma w internecie, to zapewne nie istnieje. Firmy z branży finansowej powinny sobie wziąć do serca, że ta myśl już jest nieaktualna. Dziś prawdziwa jest taka, że jeżeli kogoś nie ma na smartfonie, wkrótce nie będzie go w ogóle.