Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
Polski Portfel – nowy gracz na rynku aplikacji płatniczych

W segmencie płatności zdalnych jest już ciasno i nowym podmiotom może być ciężko wygrać z takimi firmami jak SkyCash czy mPay. Polski Portfel ma powody twierdzić, że mu się uda...

Wyobraźcie sobie taką sytuację - podjeżdżacie na stację benzynową, aby zatankować samochód. Po napełnieniu zbiornika uruchamiacie aplikację na smartfonie, wybieracie numer dystrybutora, z którego korzystaliście i sprawdzacie, czy płatność widniejąca w aplikacji zgadza się z rzeczywistością. Jeżeli tak, potwierdzacie transakcję i autoryzujecie ją kodem. I to wszystko. Płatność zostaje zrealizowana z rachunku Waszej karty bankowej. Odjeżdżacie bez konieczności podchodzenia do kasy i stania w kolejce.

Tak najbliższą przyszłość płatności za tankowanie wyobraża sobie firma Hilltech, która stworzyła aplikację Polski Portfel. Wyobrażenie to jest coraz bliższe rzeczywistości, bo zamknięte testy tego rozwiązania trwają już na dwóch stacjach benzynowych działających pod marką Moya. To pierwsza sieć licząca 120 placówek, która zdecydowała się na współpracę z twórcą Polskiego Portfela. Zainteresowane mają być inne.

Co ciekawe ważnym elementem projektu Polski Portfel są beacony. Beacon to miniaturowe urządzenie umieszczone w sklepie, galerii handlowej czy kawiarni, komunikujące się ze smartfonem za pomocą technologii Bluetooth. Na naszym rynku to chyba pierwsza próba komercyjnego wykorzystania ich na taką skalę. W tym przypadku beacony łączą się ze smartfonem kierowcy tankującego paliwo i przekazują dane z dystrybutora oraz systemu kasowego na stacji benzynowej. Jedyny problem jest taki, że trzeba mieć smartfon z Bluetooth 4.0 (low energy). Wszystkie nowe smartfony są już jednak w niego zaoptrzone, więc z każdym miesiącem takich urządzeń powinno przybywać.

Przeczytajcie także: Euronet wypłaci gotówkę Blikiem zbliżeniowo

Jak twierdzi Wojciech Maślany, szef firmy Hilltech, aplikacja Polski Portfel z fazy testów wyjdzie już w marcu. Wówczas będzie mógł ją ściągnąć i aktywować każdy, kto dysponuje odpowiednim smartfonem. Proces ten będzie sprowadzał się do kilku kroków. Po instalacji aplikacji na urządzeniu trzeba będzie podać dane karty z logo MasterCard lub Visa. Następnie trzeba będzie zalogować się do serwisu transakcyjnego swojego banku i odczytać kwotę blokady na rachunku. Taka aktywacyjna blokada dokonywana przez administratora Polskiego Portfela ma się mieścić między jednym groszem a 4,99 zł. Kwotę blokady podacie następnie w aplikacji, co zakończy proces aktywacji. Natomiast potwierdzenie płatności odbywać się będzie poprzez każdorazowe wpisanie w aplikacji kodu autoryzycyjnego, znajdującego się na odwrocie plastiku.

Właśnie w procesie aktywacji oraz autoryzacji płatności widzę pewne problemy ergonomiczne. Jeżeli z punktu widzenia dobrego doświadczenia konsumenta miałbym szukać minusów rozwiązania proponowanego przez Hilltech, to pewnie tu bym ich szukał w pierwszej kolejności. Można to rozwiązać lepiej, ale jak się domyślam, twórcy apki już się nad tym zastanawiają.

Hilltech rozwiązał też problem paragonów i faktur, które właściciele stacji benzynowych zobowiązani są wystawić swoim klientom. W sytuacji, w której użytkownik aplikacji nie podchodzi do kasy, wystawienie papierowego dokumentu nie wchodzi w grę. System Polskiego Portfela zakłada więc, że faktury każdorazowo wysyłane są na adres e-mail podany podczas rejestracji w aplikacji. Przy czym faktury trafiają nie tylko do firm, ale i do osób fizycznych. Jak mówi Maślany, faktura dla klienta indywidualnego, w przeciwieństwie do paragonu, może zostać wysłana drogą elektroniczną, a jest równoprawnym dowodem zakupu.

Przeczytajcie także: Kredytowa HCE już w marcu w BZ WBK

Firma Hilltech liczy na to, że dzięki współpracy z siecią Moya i innymi stacjami benzynowymi szybko uda jej się zyskać nawet kilkaset tysięcy użytkowników aplikacji. Sieć akceptacji zamierza rozszerzać w dalszej kolejności o korporacje taksówkowe, kolej i komunikację miejską. Natomiast w lutym ma zamiar przeprowadzić testy na Stadionie Narodowym, w ramach których użytkownicy aplikacji będą mogli zamawiać jedzenie, które podczas dowolnego wydarzenia, np. meczu, zostanie im dostarczone na trybuny.

Na pierwszy rzut oka rozwiązanie wygląda bardzo ciekawie. Zresztą możecie ocenić sami. Poniżej filmik reklamujący aplikację oraz inne ciekawe rozwiązanie, a mianowicie opłatomaty. W urządzeniach tych płatność mogą zrealizować osoby niekorzystające z aplikacji lub ci, którzy oprócz paliwa chcą kupić coś do zjedzenia lub wypicia na dalszą podróż.

Czy Polski Portfel się przyjmie? Myślę że szansę ma. Daje bowiem ciekawą wartość – możliwość ominięcia uciążliwych kolejek. Przyznajcie szczerze, ile razy wściekaliście się stojąc w jednej z nich, gdy ktoś przed Wami oprócz paliwa kupował dwie kawy, papierosy a na koniec zażyczył sobie hot doga z trzema sosami i na wszystko fakturę? W takiej sytuacji kasjer jest wyłączony z obsługi następnych osób na dobre kilka minut.

Pytanie tylko, jak aplikacja będzie działać w praktyce? Czy proces aktywacji będzie przebiegał sprawnie i czy barierą nie stanie się jakość mobilnego internetu. Polski Portfel jest bowiem aplikacją działającą w trybie online.

UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ
TAGI:

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies