Zamiast inwestować w rozwiązanie konkurencyjne dla kart globalnych organizacji płatniczych, lepiej w oparciu o dyrektywę PSD II opracować instrumenty konkurencyjne dla kart w ogóle
Artykuł o koncepcji resortu rozwoju na polską kartę płatniczą, opublikowany przez Cashless wczoraj, przeczytałem aż dwa razy i wciąż nie mogę wyjść ze zdumienia. Miliardy złotych wydane na rządowe projekty informatyczne, gigantyczne bazy danych i nie ma pomysłu jak rozwiązać problem identyfikacji tożsamości użytkownika? Tzn. jest pomysł, ale wg mnie najgorszy, jaki można sobie wyobrazić – uniwersalna karta płatnicza i mocniejsze przywiązanie klientów do banku.
Moim zdaniem jest on kompletnie nierealistyczny. Nie ma w tej chwili gotowych rozwiązań, które można by od razu zastosować. Trzeba je zbudować od nowa. Więc zamiast przerzucać tę działkę na banki i płacić za to ciężkie pieniądze, może warto zrobić dokładną analizę rynku i w końcu wypracować efektywne rozwiązanie, dopasowane do realiów rynkowych?
Dlaczego uważam, że proponowane rozwiązanie krajowej karty płatniczej jest złe? To, że banki mają swoich użytkowników nie oznacza, że mogą swobodnie dysponować ich danymi. Klient tak czy inaczej będzie musiał usługę aktywować, podobnie jak w przypadku ePUAP. I wcale nie jest powiedziane, że w tym celu pójdzie do banku, bo w erze bankowości internetowej coraz mniej osób odwiedza fizyczne placówki.
Nie można zakładać, że karta będzie lepsza od ePUAPu, bo tak nie będzie. Problem w tym, że tworząc ePUAP nie zrobiono dokładnej analizy kierunków rozwoju i potrzeb rynku oraz dobrej analizy pod kątem doświadczenia uzytkownika. ePUAP jest słaby, ale plastik ma wiele ograniczeń, zwłaszcza w obszarze usług świadczonych zdalnie.
Dobrze wiemy, że banki szukają dodatkowych przychodów, aby częściowo pokryć nierentowne oddziały. Ale przecież częściej niż do banków chodzimy do lekarzy, apteki, urzędów czy sklepów. Jaki jest sens wykorzystywać do tego akurat sektor bankowy? A czemu nie telekomunikacyjny? Przecież więcej osób ma telefon niż kartę płatniczą. Z bankami wcale nie będzie ani prościej, ani taniej.
Mam nieodparte wrażenie, że pomysł jest głównie po to, aby dodatkowo uzasadnić i dofinansować z budżetu pomysł wprowadzania krajowej karty płatniczej. W chwili obecnej, po znacznej redukcji stawek interchange, praktycznie nie ma ekonomicznego uzasadnienia wprowadzania takiej karty, więc trzeba dorzucić do niej dodatkowe funkcje i zasponsorować ją z budżetu. Oczywiście, że można. Tylko, że największym beneficjentem takiego rozwiązania będą firmy realizujące i zarządzające takim projektem, a nie obywatele. Bo podobnie jak ePUAP projekt się nie sprawdzi.
Jest ku temu wiele powodów, wyliczanie których wymagałoby napisania osobnego artykułu. Ale wymienię chyba najważniejszy: dopóki nie będzie przymusu stosowania rozwiązań elektronicznych, a wszystkie sprawy będzie można załatwić papierem i długopisem, dopóty tak będą one załatwiane. I krajowa karta płatnicza tego nie zmieni. ePUAP nie jest obowiązkowy, więc można się bez niego obejść. Tak samo będzie z uniwersalną kartą.
Jednak nawet, gdyby rząd zdecydował się na obligatoryjność takiego rozwiązania (wszystkim pełnoletnim obywatelom wydajemy krajową kartę płatniczą z dowodem), to jest to już teraz rozwiązanie technologicznie i funkcjonalnie przestarzałe. Głównie ze względu na małą uniwersalność oraz ograniczenia w zakresie mobilności.
Jeżeli już myślimy o uniwersalnych rozwiązaniach identyfikacyjnych, które mocno wpłyną na rozwój gospodarki, redukcję szarej strefy i obniżenie kosztów samorządów, to powinniśmy zrezygnować z karty jako podstawowego nośnika informacji i zdematerializować identyfikator użytkownika. Oczywiście, karta plastikowa może być jednym z nośników informacji, ale nie nośnikiem jedynym. Dlaczego w dzisiejszych czasach muszę nosić przy sobie kartę, skoro mogę użyć telefonu do płacenia czy zarejestrowania się u lekarza.
Jeżeli chcemy wdrożyć rozwiązanie nowoczesne, to nie ograniczajmy się do infrastruktury kartowej, bo za kilka czy kilkanaście lat będzie ona do przestarzała. Są nowsze, bardziej efektywne rozwiązania, jak choćby blockchain (nie mylić z bitcoinem) czy zaawansowane metody kryptograficzne. Zróbmy w administracji choć raz dobry jakościowo i efektywny produkt, którego będzie można używać przez wiele lat, a nie tylko od wyborów do wyborów. Otwórzmy to rozwiązanie na rynek i udostępnijmy go powszechnie, a nie ograniczajmy dostępu jedynie przez systemy bankowe. Rozwiązanie, o którym piszę, powinno być nie kartą płatniczą z funkcją identyfikacji, tylko identyfikatorem obywatela, który można użyć również do płatności. Niby niewielka różnica, a konsekwencje olbrzymie.
I ostatni argument, który myślę jest ważny z punktu widzenia rynku płatniczego. Wdrożenie uchwalonej na jesieni dyrektywy PSD II powinno zrewolucjonizować oraz zwiększyć konkurencyjność rynku bankowego. Wymaga to wprowadzenia całkiem nowych mechanizmów i regulacji, przewidzianych w tej ustawie. Wdrażanie krajowej karty płatniczej (na dodatek z pewnością finansowanej przez sektor bankowy, być może ze wsparciem państwa) jest działaniem pod prąd tym regulacjom i zacementowaniem i tak bardzo słabo konkurencyjnego rynku usług płatniczych.
Krytycy mojej opinii pewnie od razu powiedzą, że krajowa karta płatnicza będzie konkurencyjna dla Visy i MasterCarda, co będzie korzystne dla rynku. Ale moim zdaniem dla rynku dużo bardziej korzystniejsze będzie pojawienie się dziesięciu innych, nowocześniejszych rozwiązań, konkurujących z kartami, działających w oparciu o mechanizmy wypracowane na potrzeby dyrektywy PSD II. Nic nie zadziała na rynek lepiej.
Autor jest ekspertem w dziedzinie rozwiązań mobilnych. Był twórcą pierwszego na polskim rynku systemu płatności mobilnych – mPay. Współtworzył też inny podmiot z tego segmentu – Masspay.
Komentarz od redakcji
Chcielibyśmy, by serwis Cashless był nie tylko wiarygodnym źródłem informacji o nowych technologiach w finansach, ale także forum wymiany poglądów na tematy ważne dla polskiego rynku kart, aplikacji czy płatności mobilnych. Stąd nasza decyzja o publikacji powyższego artykułu. Chcielibyśmy jednak zastrzec, że zarówno w tym przypadku jak i w każdym innym w przyszłości, gdy inne osoby zechcą zaprezentować swoje poglądy na naszych stronach, pozostają one ich własnymi opiniami, a nie opiniami redakcji Cashless.
Tytuł, wstęp oraz niewielkie skróty pochodzą od redakcji Cashless.