Firma podkreśla, że płatność za pomocą proponowanych przez nią rozwiązań zajmuje nie więcej niż 10 minut
Amerykański fintech płatniczy Stripe ogłosił dziś wejście do Polski, a także na kilka innych rynków, m.in. do Estonii, Litwy, Słowacji i Portugalii. Z informacji prasowej spółki wynika, że nie pobiera żadnych opłat instalacyjnych ani miesięcznego abonamentu. Sklep internetowy czy inny użytkownik płaci prowizję procentową od kwoty transakcji i stałą opłatę za każdą płatność. W Polsce jest to 1,40 proc. prowizji i 1 zł opłaty za obciążenie karty europejskiej oraz 2,9 proc prowizji i 1 zł za karty spoza Europy.
Stripe to jeden z amerykańskich fintechowych jednorożców. Założona w 2010 r. w San Francisco przez dwóch braci firma jest obecnie wyceniania na 22,5 mld dolarów. Jej twórcy Patrick i John Collison (obecnie w wieku odpowiednio 31 i 29 lat) są jednymi z najmłodszych amerykańskich miliarderów, którzy nie odziedziczyli majątku.
Spółka oferuje oprogramowanie do akceptacji płatności e-commerce. Stripe podaje, że obsługuje kilka milionów firm na całym świecie, od startupów po globalne korporacje m.in. Google, Uber, Booking.com, Amazon, Spotify. Dokładnych danych finansowych firma nie ujawnia, ale według szacunków ekspertów w ubiegłym roku rozliczyła transakcje warte około 50 mld dolarów i zanotowała około 1,5 miliarda dolarów rocznych przychodów. Jak sądzę, w Polsce będzie konkurować przede wszystkim z PayPalem, głównie o obsługę sklepów oferujących produkty klientom z zagranicy.
Stripe podkreśla, że jego oprogramowanie jest proste do instalacji – wystarczy, że informatyk doda kilka wierszy kodu i w ciągu 5 minut sklep internetowy może przyjmować internetowe płatności z całego świata. W komunikacie prasowym spółka podkreśla, że obsługuje płatności w 130 walutach, a cały proces płatniczy zajmuje nie więcej niż 10 minut. Użytkownicy mogą też oferować swoim klientom płacenie za pomocą portfeli mobilnych Apple Pay i Google Pay.