Tradycyjnie zmniejsza się także zatrudnienie w bankowości, choć zjawisko to nie dotyka central instytucji
Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała przed chwilą dane statystyczne sektora bankowego w listopadzie ubiegłego roku. Potwierdzają one trwający od kilku lat trend polegający na zmniejszaniu się sieci placówek bankowych. Co ciekawe jednak listopad ubiegłego roku był pierwszym miesiącem od co najmniej 2009 roku, gdy liczba bankowych oddziałów, filii i przedstawicielstw była mniejsza niż 13 tys. i wyniosła 12947. W październiku banki miały 13036 placówek a w listopadzie 2017 r. – 13680.
Jak wspomniałem, zjawisko ograniczania sieci placówek bankowych trwa od lat i jest pochodną kilku czynników, m.in. konsolidacji rynku postępującej w rezultacie fuzji i przejęć a także rozwoju technologii i zmiany modelu korzystania z usług bankowych. Klienci coraz więcej czynności wykonują samodzielnie korzystając z serwisów internetowych i mobilnych, a do oddziału wybierają się od wielkiego dzwonu.
Wraz z malejącą siecią bankową zmniejsza się także zatrudnienie. Bankowcy są zwalniani przede wszystkim z oddziałów, w których w listopadzie pracowało 82,9 tys. osób. Miesiąc wcześniej było ich 83,7 tys. a rok wcześniej – 87,5 tys. Tymczasem w centralach banków zatrudnienie cały czas rośnie. W listopadzie 2018 r. pracowało tu 79,9 tys. osób. W październiku było to 79,2 tys. a w listopadzie 2017 r. – 77 tys. Tłumaczyć to można rosnącymi wyzwaniami technologicznymi i związaną z tym koniecznością zwiększania zasobów informatycznych oraz centralizacją wielu procesów biznesowych.