Brytyjski fintech zrezygnuje ze współpracy z zewnętrznym podmiotem, gdy tylko zakończy pracę nad własnym systemem przetwarzającym i rozliczającym transakcje
Za weekendową awarię, która dotknęła Revoluta, odpowiada zewnętrzna firma obsługująca transakcje wykonywane za pomocą kart wydawanych przez ten brytyjski fintech. Tekst na temat wczorajszych problemów klientów Revoluta możecie znaleźć tutaj.
Wczoraj szef założyciel Revoluta oraz dyrektor zarządzający firmy Nik Storonsky przeprosił za to wszystkich klientów. – Na wczesnym etapie rozwoju fintechy często korzystają z usług zewnętrznych podmiotów, które przetwarzają płatności lub międzynarodowe przekazy pieniężne. Najczęściej działa to bez zarzutu, ale zawsze jest 1 proc. szans, że coś nie pójdzie zgodnie z planem – napisał na blogu firmowym Storonsky.
Dodał, że system zarządzany przez taką firmę, z którego korzysta Revolut, miał poważne opóźnienia podczas przetwarzania danych od sprzedawców, co spowodowało, że niektóre płatności kartą zakończyły się niepowodzeniem, a mimo to środki były blokowane na kontach klientów. Szef Revoluta zapewnił, że wszystkie kwoty z niezrealizowanych transakcji wrócą do właścicieli kart najdalej w ciągu 72 godzin.
Storonsky napisał także, że Revolut od dziewięciu miesięcy pracuje nad stworzeniem własnego systemu przetwarzania i rozliczania płatności i przelewów. Ma być gotowy do końca tego roku. Wtedy też zostanie wdrożony w całej Europie.