Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
Bolesławski: dziwię się, że inne banki jeszcze nie wdrożyły bramek płatniczych takich jak imoje Śląskiego

Z Michałem Bolesławskim, wiceprezesem ING Banku Śląskiego, rozmawiam o inwestycji ING w Twisto, powodach uruchomienia własnej bramki płatniczej imoje oraz o tym, jak bank może wykorzystać dane o transakcjach w e-commerce

Spotykamy się podczas wydarzenia Impact w Krakowie. To dobre miejsce by zapytać o Innovation Bootcamp ING, który w tym tygodniu odbywa się w Alwerni pod Krakowem. Proszę opowiedzieć, co to za wydarzenie?

To będzie finał projektu realizowanego cyklicznie przez grupę ING. Co roku pracownicy firmy z całego świata mogą zgłaszać innowacyjne pomysły fintechowe, które mają szansę na wdrożenie w banku. Następnie pomysły te są oceniane przez jury a zwycięski wybierany podczas finału zostanie wdrożony w grupie ING.

Przeczytajcie także: Bartosz Ciołkowski o limicie na płatności bez PIN-u

Impreza w Alwerni to właśnie finał, który po raz pierwszy odbywa się poza Holandią i od razu w Polsce. Odbieram to jako uznanie dla polskiego oddziału ING, który jest bardzo zaawansowany w poszukiwaniu nowoczesnych rozwiązań technologicznych. Już kilka lat temu założyliśmy spółkę ING Usługi Finansowe i wszelkie pomysły, które nie podlegają licencji bankowej, realizujemy przez tę spółkę. To na razie jedyny otwarty ekosystem w grupie ING na świecie, za pomocą którego udało się nam uruchomić np. platformę Aleo.

A może Pan powiedzieć nieco więcej na temat samych projektów, jakie można podczas Innovation Bootcamp zobaczyć?

Pomysły są bardzo różne. Są to na przykład projekty mające na celu usprawnienie pracy osób zatrudnionych w grupie ING, obniżenie kosztów, poprawę wygody korzystania z usług kierowanych do klientów, itd. W trakcie finału w Alwerni będzie pokazywanych sześć takich projektów. Niestety, jakie są to konkretne pomysły, nie chciałbym na tym etapie mówić. Polski pomysł niestety odpadł na wcześniejszym etapie, ale warto podkreślić, że w pracach każdego z finałowych zespołów biorą udział pracownicy ING z Polski.

ING zaskoczył ostatnio decydując się zainwestować w czeską spółkę Twisto. Skąd wziął się taki pomysł?

Zidentyfikowaliśmy lukę w ofercie, która polega na tym, że brakuje na rynku tzw. późniejszej płatności. Rozpoczęliśmy prace nad tym sami, ale okazało się, że nie jest tak łatwo to zrobić. Znaleźliśmy w Polsce spółkę, która już świadczyła tego rodzaju usługę i zdecydowała się wycofać z naszego rynku. Zastanawialiśmy się wówczas, czy nie odkupić od nich technologii. Niestety, ich platforma powstała kilka lat temu i oferowała ograniczone możliwości rozwoju. I wtedy trafiliśmy podczas Finnovate w Londynie na prezentację Twisto. To było dokładnie to, czego szukaliśmy. Przekonaliśmy grupę, aby ich kupić i lada dzień przeprowadzimy pierwszą transakcję z póżniejszą płatnością oraz przy wykorzystaniu technologii Twisto.

Jak będzie wyglądała taka transakcja w praktyce?

Dążymy do maksymalizacji wygody korzystania z tego rozwiązania. Aby to zrobić, klient będzie musiał oczywiście podać kilka podstawowych danych jak imię i nazwisko czy telefon. Ale później cały proces, włącznie z oceną finansową przebiegać będzie w ułamkach sekundy. Większość klientów zapewne będzie miała problem z uwierzeniem w to, że w tak krótkim czasie analiza wiarygodności finansowej została przeprowadzona.

Przeczytajcie także: Kościński: w polskiej karcie nie chodziło o plastik z orzełkiem

Tak więc kupując Twisto w zasadzie kupiliśmy ich know how, które cały czas jest ulepszane. Wystarczy powiedzieć, że początkowo 19 proc. transakcji realizowanych przez system Twisto generowało straty. Teraz zeszli już poniżej 2 proc. a to pewnie nie jest ich ostatnie słowo. Ich algorytm bierze pod uwagę czterysta różnych czynników, które mogą mieć wpływ na ocenę wiarygodności finansowej konsumenta. Od makroekonomicznych takich jak poziom bezrobocia w danym województwie, przez typ urządzenia z którego korzysta klient, aż po porę dnia, kiedy dokonuje zakupów.

Inwestycji w czeskie Twisto dokonał Bank Śląski, czy grupa ING?

W czeskie Twisto zainwestowała grupa, która przyjęła taką strategię, że wszelkie inwestycje firmy prowadzone są przez centralę. Natomiast w Polsce spółkę z Twisto, która realizuje projekt póżniejszej płatności, założył Bank Śląski. Jeżeli w Polsce to rozwiązanie sprawdzi się, prawdopodobnie zostanie skopiowane na innych rynkach, na których działa ING.

Niedawno poinformowaliście o wdrożeniu bramki płatniczej imoje. Dlaczego zdecydowaliście się wejść na grunt zarezerwowany dotąd dla integratorów płatności internetowych takich jak np. PayU?

Imoje jest nam potrzebne m.in. do promocji późniejszej płatności Twisto. Usługi te są wobec siebie komplementarne, a dzięki nim możemy brać udział w digitalizacji handlu w Polsce. Do tego możemy pozyskać bardzo lojalnych klientów. Bo jeśli jakiś sklep czy usługodawca zdecyduje się u nas założyć bramkę płatniczą, z której będzie zadowolony, a dodatkowo otrzyma możliwość oferowania swoim klientom późniejszej płatności, to jest duża szansa, że przeniesie do nas inne swoje finanse i będzie mniej skłonny do tego, aby odejść do konkurencji. Poza tym bramka płatnicza to źródło danych o przedsiębiorcy, które pozwalają lepiej ocenić jego zdolność kredytową, a to pomaga przy udzielaniu mu finansowania. Do tego bramka płatnicza to także zmniejszenie udziału gotówki w obrocie a gotówka to dla nas koszt, którego wolelibyśmy nie ponosić.

Czyli bramka sama w sobie nie jest celem i nie musi na siebie zarabiać?

Zależy od klienta. Być może znajdą się tacy, dla których to właśnie ona będzie powodem nawiązania z nami relacji. Natomiast w większości przypadków będzie jednym z elementów całościowej oferty ING. Będziemy za jej pośrednictwem promować późniejszą płatność Twisto, a zadaniem imoje będzie też generowanie danych. Właściwie to dziwię się, dlaczego inne banki jeszcze nie wdrożyły podobnych rozwiązań.

Jeżeli jesteśmy przy płatnościach, to ciekawi mnie dlaczego Bank Śląski zdecydował się zaoferować klientom terminale płatnicze. Większość banków, które w przeszłości sprzedawały POS-y, już dawno pozbyła się tego biznesu. Skąd odwrotna decyzja u Was?

Myśmy sprzedali naszą spółkę zajmującą się obsługą terminali przeszło 20 lat temu. Weszliśmy jednak z powrotem na ten obszar, bo jeżeli chcemy pozbyć się gotówki, to nie możemy powiedzieć naszemu klientowi, żeby przestał ją akceptować i nie dać mu żadnej alternatywy.

A to nie można tego samego celu osiągnąć poprzez współpracę z jakimś wyspecjalizowanym podmiotem?

My chcemy mieć pewność, że mamy dane i mamy takie samo prawo dostępu do nich jak podmiot obsługujący terminal. Dane są potrzebne np. do analizy zdolności kredytowej przedsiębiorcy a dodatkowo pozwalają zidentyfikować jego potrzeby, o których on sam może nawet nie wie.

Dziękuję za rozmowę

KATEGORIA
NASZ GOŚĆ
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies