Usługa ma ciekawą opcję, polegającą na automatycznym wznawianiu polisy. Niestety charakteryzuje się także długą listą wyłączeń dla ubiegających się o świadczenie
Zaledwie dwa tygodnie temu w tym tekście pisałem, że w aplikacji Revolut pojawiła się zapowiedź sprzedaży polis na życie. Zauważyłem wtedy, że w zakładce ubezpieczeń nieaktywna pozostaje już tylko opcja zakupu polisy zapewniającej zwrot kosztów leczenia za granicą. Na uzupełnienie oferty ubezpieczeniowej Revoluta nie musiałem długo czekać. W aplikacji zainstalowanej na moim smartfonie właśnie pojawiła się oferta zamówienia polisy zdrowotnej. Brytyjski fintech współpracuje przy tym projekcie z irlandzką firmą White Horse specjalizującą się w sprzedaży ubezpieczeń obywatelom państw Unii Europejskiej.
Oferta jest zapewne dopasowywana do użytkownika aplikacji i może nie być jeszcze dostępna dla wszystkich. W moim przypadku ubezpieczenie obejmuje opiekę medyczną i stomatologiczną za granicą w nagłych wypadkach oraz koszty podróży i zakwaterowania w razie opóźnienia powrotu z powodu leczenia. Aplikacja wyliczyła, że gdybym podróżował z jeszcze jedną osobą mającą mniej więcej tyle samo lat co ja, za każdy dzień ubezpieczenia zdrowotnego na czas pobytu w którymś z krajów Europy zapłaciłbym niecałe 8 zł. Składka rośnie do 11 zł w innych państwach oraz do 14 zł w przypadku podróży po USA.
Maksymalna kwota, jaką otrzymałbym, gdybym musiał skorzystać z zagranicznej służby zdrowia, wynosi 15 mln funtów. Wydaje się, że to wystarczające zabezpieczenie na wypadek nagłej choroby nawet w Stanach Zjednoczonych, gdzie za kilkudniowy pobyt w szpitalu mogą Wam wystawić rachunek na kilkaset tysięcy dolarów. Dla porównania dodam, że np. dostępne w aplikacji bankowości mobilnej mBanku ubezpieczenie podróżne AXA wykupione dla dwóch osób na pięć dni w grudniu 2017 r. kosztowało 63 zł. Obejmowało ono pokrycie kosztów leczenia do wysokości 50 tys. euro oraz OC w tej samej kwocie, ale też bagaż podróżny czy sprzęt sportowy. No i nie żądano ode mnie udziału własnego.
Ciekawe w przypadku ubezpieczenia w aplikacji Revolut jest rozwiązane gwarantujące automatyczne włączanie polisy, zawsze gdy użytkownik smartfona znajdzie się za granicą. System dzięki geolokalizacji sam identyfikuje kraj i uruchamia właściwe ubezpieczenie oraz pobiera odpowiednią składkę. Musicie tylko podłączyć smartfon do internetu w ciągu 24 godzin od czasu przyjazdu. Aplikacja pozwala też zawiesić ubezpieczenie, jeśli tak zdecydujecie.
Natomiast na uwagę zasługuje fakt, że ubezpieczyciel wymaga od Was udziału własnego w wysokości 75 funtów. Oznacza to, że za każdą procedurę medyczną zapłacicie co najmniej równowartość tej kwoty w lokalnej walucie, a dopiero nadwyżkę do ustalonego limitu pokryje firma ubezpieczeniowa. Warto też dodać, że szczegółowe warunki ubezpieczenia zawierają długą listę wyłączeń, czyli okoliczności w których firma pieniędzy Wam nie wypłaci. W związku z tym należy się z nimi koniecznie zapoznać.
Na koniec jeszcze jedna uwaga. W aplikacji Revolut bije w oczy niechlujność tłumaczenia na język polski informacji dotyczących oferowanych produktów. To niestety nie pierwszy raz, gdy firma lekceważy w ten sposób swoich polskich klientów. Chodzi na przykład o sformułowanie "kwota nadwyżki" w zakładce z ubezpieczeniem telefonu oznaczające tak naprawdę udział własny w szkodzie. Udział własny ponownie nazywany jest "nadwyżką"w przypadku kwoty, którą trzeba samemu zapłacić przy zgłaszaniu roszczenia w ubezpieczeniu zdrowotnym.