Opóźnienie wdrożenia nowej karty wynika z przedłużenia jej testów wewnętrznych
IgoriaCard miała znaleźć się na rynku już w lipcu tego roku, o czym mogliście przeczytać tutaj. Jest wrzesień, a karty jak nie było tak nie ma. Zdaniem prezesa spółki Igoria Trade, która będzie wydawcą karty, opóźnienie wdrożenia wynika z wydłużenia testów nowego rozwiązania. – Jesteśmy przekonani, że dzięki temu wypuszczamy na rynek usługę lepszą oraz dodatkowo wzbogaconą o kolejne waluty – będzie ich aż 17. Oznacza to, że IgoriaCard stanie się dzięki temu najbardziej uniwersalną kartą wielowalutową na polskim rynku – mówi Wojciech Kuliński.
Przeczytajcie także: Chcą być lepsi niż Revolut
Przedstawiciel Igoria Trade deklaruje, że aktualnym terminem komercyjnego wdrożenia IgoriaCard jest wrzesień. – W pierwszej fazie wprowadzenia usługi na rynek karta dostępna będzie dla wybranego grona użytkowników, którzy będą mogli liczyć na specjalne warunki usługi oraz dostęp do najnowszych funkcji będących jeszcze w fazie beta. W kolejnych krokach będziemy udostępniali usługę szerszej rzeszy użytkowników oraz wspierali ją reklamami – mówi Wojciech Kuliński.
Przeczytajcie także: Nie ma przeszkód dla terminali w radiowozach
IgoriaCard będzie kartą przedpłaconą umożliwiającą dokonywanie transakcji w 17 różnych walutach, a więc nie tylko w najpopularniejszych euro, dolarach czy funtach, ale także bardziej egzotycznych tureckich lirach czy izraelskich szeklach. Aby płacić w zagranicznych walutach, użytkownicy IgoriaCard nie będą musieli zakładać rachunków walutowych ani martwić się o konieczność samodzielnego kupowania euro czy dolarów. Będą zasilać rachunek złotymi. Podczas dokonywania płatności bezgotówkowych czy wypłat z bankomatów w jednej z kilkunastu walut transakcja zostanie automatycznie przeliczona ze złotych po kursie kantoru internetowego.