Na razie w Wielkiej Brytanii, której rząd upomniał się o prawa osób pracujących dzięki aplikacjom dla dowożących żywność i kierowców oferujących przewozy
- Wiemy, że kierowcy chcą czuć się bezpieczniej. Dlatego inwestujemy w ubezpieczenia, a niebawem zaproponujemy kolejne udogodnienia – mówi cytowany przez Agencję Reuters przedstawiciel Ubera w Wielkiej Brytanii.
To odpowiedź na ogłoszony niedawno zarys polityki brytyjskiego rządu dotyczącej ochrony pracowników z tak zwanej sfery "gig economy". Wyodrębniono w niej nową kategorię pracowników, do której zaliczono osoby zarabiające dzięki takim aplikacjom jak Uber, UberEats czy serwisowi Deliveroo.
Brytyjski rząd chciałby uniknąć nadmiernego regulowania rynku tego rodzaju usług jednocześnie zapewniając większą ochronę i przyznając więcej praw pracującym w nim osobom.
Większa precyzja przepisów określających status tego rodzaju pracowników, to de facto dobra wiadomość dla Ubera, który w oczekiwaniu na regulacje prawne kilka dni temu na rok musiał zawiesić działalność usługi POP w Finlandii. Pozostawiono tam tylko usługę UberBlack wykonywaną przez kierowców posiadających odpowiednie uprawnienia. Natomiast w związku z zarzutami nieuczciwej konkurencji oraz omijania regulacji Amerykanom zabroniono działalności w kilku innych miastach np. w Paryżu, Brukseli i Hongkongu.