Winnej niecodziennego oszustwa kasjerce oddziału jednego z banków w Sochaczewie grozi do 10 lat więzienia
Było tak. Kobieta pracowała w banku od wielu lat. Swoich klientów znała bardzo dobrze, a oni mieli do niej zaufanie. Zawsze, gdy odwiedzali oddział dokonując wpłat oszczędności czy opłacając rachunki, byli obsługiwani właśnie przez nią. Niestety kobieta podrabiała ich podpisy i wypłacała pieniądze z rachunków. Ukradła w ten sposób ponad milion złotych, a poszkodowanych ma być przynajmniej kilkanaście osób.
Przeczytajcie także: Wysadzali bankomaty. Teraz sami będą siedzieć
Jak informuje policja, proceder w sochaczewskim banku mógł trwać ponieważ poszkodowani klienci nie mieli dostępu do rachunku ani przez internet ani przez call center. Większość z nich to osoby starsze i ich jedynym sposobem na kontakt z bankiem była osobista wizyta w oddziale. Gdy prosili o stan konta, kasjerka podawała im karteczkę z kwotą jakiej się spodziewali. Ale faktycznie pieniędzy na rachunkach już nie było.
Przeczytajcie także: UOKiK skontroluje Facebooka
Teraz nieuczciwa kasjerka może pójść do więzienia nawet na 10 lat. Sochaczewskiej policji udało się rozwikłać sprawę między innymi dzięki współpracy z kierownictwem oddziału, w którym kobieta była zatrudniona. Na poczet przyszłych kar i zadośćuczynienia zabezpieczono należące do niej mienie, m.in. nieruchomości. Kasjerka przyznała się do winy. Natomiast opisany tu przypadek dowodzi, że choć korzystając z bankowości elektronicznej klienci narażają się na pewne ryzyko na przykład w postaci zhakowania, to jednak uzyskują stałą kontrolę nad swoimi finansami. Taki przekręt jak ten wykryty w Sochaczewie im nie grozi. Jeżeli macie rodziców czy dziadków, którzy chodzą do bankowych oddziałów, powiedzcie im o nim. Niech będą ostrożni.