Komisja Nadzoru Finansowego doprecyzowała swoje stanowisko w sprawie prepaidów. Zaczynam się gubić w zasadach, na jakich banki mogą je wydawać
Kilka dni temu w serwisie Cashless opublikowałem artykuł na temat zmiany podejścia Komisji Nadzoru Finansowego do kart przedpłaconych wydawanych przez banki z Polski. Jak wiecie, w połowie ubiegłego roku KNF zaprezentowała wytyczne, z których wynikało, że prepaidy to nie pieniądz elektroniczny. Zatem od środków zgromadzonych na rachunkach technicznych takich kart banki powinny odprowadzać składkę na rezerwę obowiązkową jak od depozytów, z każdym użytkownikiem plastiku mieć podpisaną umową podobną do tej jaką mają podpisaną z posiadaczami rachunków osobistych, a same prepaidy nie mogą być anonimowe.
W rezultacie większość banków zaprzestała wydawnictwa kart przedpłaconych klientom indywidualnym. Banki jednak nie poddały się i naciskały na złagodzenie rekomendacji KNF. Nieoficjalnie mówiło się, że ich starania zaczynają przynosić skutek. Wysłałem więc w tej sprawie pytania do biura prasowego Komisji, które potwierdziło moje nieoficjalne informacje a efektem tego był tekst, który możecie znaleźć tutaj.
Przeczytajcie także: Pierwszy wpłatomat na bilon już jeździ
W skrócie napisałem w nim, że służby prasowe KNF w odpowiedzi na mojego mejla stwierdziły, iż zaprezentowane w ubiegłym roku wytyczne dotyczyły wyłącznie anonimowych kart przedpłaconych. Następnie po wysłaniu przeze mnie kolejnych już szczegółowych pytań potwierdziły, że banki mogą wydawać prepaidy klientom, których tożsamość została zweryfikowana, ale nie muszą mieć z nimi podpisanych umów na obsługę kart a od środków zgromadzonych na rachunkach technicznych prepaidów nie muszą odprowadzać składek na rezerwę obowiązkową.
W przeświadczeniu, że taki jest aktualnie status kart przedpłaconych żyłem przez kilka ostatnich dni. Do dzisiejszego popołudnia, gdy biuro prasowe KNF przysłało nieco inne stanowisko w kwestii prepaidów. Otóż dziś KNF pisze, iż usługą, która została zakwestionowana w ub. roku nie było wydawanie kart przedpłaconych jako takich, lecz wydawanie tego typu instrumentów przypisanych do anonimowych rachunków płatniczych (tzw. rachunków technicznych), na których zapisywane były środki "zasilające kartę", które to środki sprzecznie z przepisami identyfikowane były jako pieniądz elektroniczny.
Przeczytajcie także: Kurierowi DPD już możecie zapłacić za paczkę kartą
Następnie KNF wyjaśnia, że nie ma przeszkód, by banki wydawały niespersonalizowane karty przedpłacone (na okaziciela), o ile przypisany jest do nich prowadzony przez bank rachunek płatniczy, którego posiadaczem jest zidentyfikowana osoba – klient banku. Zapisane na tym rachunku środki zgromadzone przez bank są depozytem i wchodzą w skład podstawy obciążeń banków na rzecz NBP i BFG.
Komisja pisze dalej, że depozytu nie stanowiłyby jedynie środki przyjmowane przez banki w zamian za wydany pieniądz elektroniczny. Jednak jak wykazały analizy KNF, środki przyjmowane przez banki w ramach zasilania kart przedpłaconych stanowią pieniądz bankowy i do emisji pieniądza elektronicznego w związku z takim zasileniem nie dochodzi.
Jak widzicie, dzisiejsze stanowisko KNF jest inne od tego, które zostało mi przekazane kilka dni temu. Nie wiem, czy dzisiejsze informacje to rezultat ponownej zmiany opinii KNF na temat kart przedpłaconych, czy też może wcześniej nastąpił jakiś błąd w komunikacji między biurem prasowym a pracownikami merytorycznymi KNF. W każdym razie jeżeli dziś prezentowane stanowisko jest ostateczne, to wydaje mi się, że optymizm co do przyszłości kart przedpłaconych, który wykazałem w poprzednim tekście, z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się nieco na wyrost.