Dotychczas mogło się zdarzyć, że na nazwisko osoby korzystającej z alertów złożono wniosek kredytowy, ale nie została ona o tym zaalarmowana
Alerty BIK to usługa dostępna już od dłuższego czasu, ale szczególnie popularna stała się latem tego roku, gdy wybuchła afera związana z podejrzeniem wycieku danych z bazy Pesel. Klienci banków przestraszyli się, iż przestępcy mając o nich informacje będą mogli na ich nazwiska zaciągać kredyty. Alerty BIK mogą przed tym zabezpieczać.
Zasada działania usługi Biura Informacji Kredytowej jest dość prosta. Jeżeli klient złoży wniosek o kredyt, bank bada jego zdolność kredytową. W ramach tego procesu wysyła zapytanie o jego historię finansową do bazy BIK. Wówczas BIK w ramach usługi Alerty informuje klienta mejlem albo SMS-em, że właśnie ktoś na jego nazwisko ubiega się o kredyt. Jeżeli klient sam tego nie robi, oznacza to, że prawdopodobnie ktoś na jego nazwisko usiłuje wyłudzić pieniądze. Jest więc czas na odpowiednią reakcję.
Przeczytajcie także: Alert BIK nie zawsze zadziała
Niestety, okazało się, że Alerty BIK nie zawsze zadziałają. Czytelnicy donosili o przypadkach, gdy mając aktywną usługę zaciągali nowe zobowiązania finansowe w bankach, a mimo wszystko nie byli o tym alarmowani przez BIK. Wszystko przez tzw. zapytania monitorujące. Jak powiedziano mi w biurze prasowym BIK zapytania takie składane są zwykle przez banki, które mają już, jak to określono, "otwartą relację kredytową z klientem" i chcą mu sprzedać kolejny produkt, np. kartę kredytową.
Władze BIK przyznały więc, że w takich przypadkach Alerty BIK nie są generowane, ale nie umniejsza to w żaden sposób wartości tej usługi. Ryzyko fraudu w takich sytuacjach jak opisane wyżej, miało być niewielkie. Dlaczego? Bo nawet jeżeli oszust złoży wniosek o pożyczkę na nazwisko swojej ofiary akurat w tym banku, w którym ma ona otwarty już kredyt, to bank ten z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością skontaktuje się z nią przed wypłatą środków.
Przeczytajcie także: Tysiące ludzi chcą mieć Alerty BIK
Niestety szybko wyszło na jaw, że część banków w oparciu o zapytania monitorujące udziela kredytów także nowym klientom. W takiej sytuacji znalazł się jeden z czytelników Cashless posługujący się nickiem Timberman, który napisał o tym w komentarzu pod jednym z wcześniejszych tekstów o Alertach BIK. Wiele wskazuje więc na to, że to luka, na którą BIK powinien zareagować.
I właśnie zareagował. Jak doniósł przed chwilą Roman – inny czytelnik Cashless, BIK wysłał mu pismo, w którym komunikuje, że od teraz alerty będą wysyłane także w sytuacji, gdy do bazy trafiać będą zapytania monitorujące od banków. Informację tę potwierdziłem w biurze prasowym BIK. Zmiany w zasadzie działania alertów obowiązują od dzisiaj.