Chętnych na usługę BIK jest tak dużo, że system informatyczny firmy został zablokowany
Jak wiecie, w ubiegłym tygodniu doszło do dużego wycieku danych z bazy Pesel. W niepowołane ręce mogły trafić informacje na temat co najmniej 800 tys. Polaków. Niestety, przed skutkami tego rodzaju sytuacji trudno się bronić. Bo o ile hasło do konta w banku można zmienić, numeru Pesel już nie. A informacje zawarte w bazie Pesel w sprzyjających okolicznościach mogą wystarczyć do założenia na czyjeś nazwisko rachunku osobistego i zaciągnięcia pożyczki.
Przeczytajcie także: Wpadli Łotysze zajmujący się phishingiem
Tego rodzaju ryzyko można jednak minimalizować, a jednym ze sposobów jest skorzystanie z alertów Biura Informacji Kredytowej. Dzięki tej usłudze klienci dostają za pośrednictwem SMS-a lub e-maila informację za każdym razem, gdy ktoś na ich nazwisko składa wniosek o kredyt lub pożyczkę w banku lub firmie pożyczkowej. To może być znak, że ktoś chce ich okraść, jeżeli to nie oni chcą się zadłużyć. Więcej na ten temat możecie przeczytać tutaj.
Przeczytajcie także: Tak oszukano system Samsung Pay
Okazuje się, że zainteresowanie usługą BIK jest ogromne. Zwłaszcza, że w reakcji na wyciek z bazy Pesel firma ogłosiła promocję. Zapisując się na alerty do końca września klienci zyskują bezpłatny dostęp do nich na najbliższy rok. Normalnie abonament roczny to 19 zł.
Liczba osób odwiedzających stronę BIK była dziś tak duża, że system firmy został przeciążony. Jak powiedziano mi w biurze prasowym, podczas normalnego dnia pracy na stronie firmy znajduje się w jednym momencie maksymalnie kilkaset osób. Dziś bywało, że odwiedzało ją jednocześnie nawet kilkanaście tysięcy internautów. Po godzinie 18 strona została odblokowana.