Nowe fakty, które ujawnił Money.pl, wskazują na to, że za kłopotami Cinkciarza od samego początku nie stała awaria techniczna, a problemy płynnościowe
Money.pl dotarł do informacji, z których wynika, że grupa Conotoxia szukała wsparcia finansowego i pomocy w uzyskaniu licencji bankowej u szefa NBP Adama Glapińskiego. Jak ustalił serwis, założyciel i prezes firmy Marcin Pióro spotkał się w tej sprawie z prezesem NBP i jego zastępczynią Martą Kightley. Do spotkania miało dojść 24 września, a więc tydzień przed odebraniem przez KNF licencji Conotoxii na świadczenie usług płatniczych.
Następnego dnia po spotkaniu w NBP prezes Conotoxii napisał list do Adama Glapińskiego, w którym ubolewał nad problemami płynnościowymi i postawą sektora bankowego, który nie chce finansować jego firmy. Pióro miał też poprosić bank centralny o pożyczkę. Jak podaje Money.pl, w grę wchodziło od 100 do 500 mln zł pożyczki i od 100 do 300 mln zł kredytu inwestycyjnego, co pozwoliłoby "zrównoważyć przepaść konkurencyjną z Revolutem". W zamian prezes Conotoxii miał zaproponować sprzedaż ok. 3 proc. wartości udziałów holdingu podmiotom operującym środkami Skarbu Państwa.
Prezes Conotoxii miał też przekonywać, że pożyczka rozwiązałaby bieżące problemy firmy, a także pozwoliłaby rozwijać biznes i przygotować spółkę do debiutu na GPW w Warszawie. Z ustaleń Money.pl wynika, że NBP odmówił wsparcia, powołując się na brak możliwości prawnych, bowiem o kredyt w banku centralnym mogą ubiegać się tylko banki lub SKOK-i.
Z kolei w liście z 2 października Marcin Pióro (w tym dniu KNF cofnął Conotoxii licencję krajowej instytucji płatniczej) miał prosić Adama Glapińskiego o pomoc w uzyskaniu licencji bankowej przynajmniej dla części spółek wchodzących w skład holdingu. Taka licencja otworzyłaby drzwi do taniego finansowania, a środki klientów objęte byłyby ochroną Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Ale kilka dni później – w odpowiedzi na ten list – Marta Kightley, wiceprezes NBP, miała poinformować Marcina Piórę, że wniosek o licencję bankową należy kierować do KNF.
Problemy grupy Conotoxia, do której należy m.in. kantor walutowy Cinkciarz, zaczęły wypływać na światło dzienne na początku września. Klienci kantoru zaczęli się wówczas skarżyć na przedłużające się terminy realizacji transakcji wymiany walut, o czym mogliście przeczytać w serwisie cashless.pl. Opóźnienia Cinkciarz tłumaczył awarią techniczną, którą miał usunąć do końca października.
Na początku października Komisja Nadzoru Finansowego cofnęła Conotoxii licencję krajowej instytucji płatniczej. W kolejnych dniach i tygodniach grupa w wydawanych oświadczeniach publicznie oskarżała banki o zmowę i odcięcie jej od finansowania, co – jej zdaniem – doprowadziło do kłopotów. Cinkciarz zagroził kilku bankom pozwami, a wartość odszkodowania, jakiego się domaga, to w sumie kilka miliardów złotych. Oskarżył też KNF o łamanie prawa.
Źródło: Money.pl
Fot. Maciej Bednarek