Relacje uczestników środowych warsztatów zorganizowanych w resorcie rozwoju utwierdzają mnie w przekonaniu, że chorwacki pomysł na fiskalizację online wciąż ma szansę stać się także polskim
We wtorek pisałem Wam o planowanym na środę spotkaniu w Ministerstwie Rozwoju, w trakcie którego delegacja ekspertów z Chorwacji ma przedstawić zasady oraz efekty wprowadzonej tam kilka lat temu fiskalizacji online. Rozmawiałem z kilkoma osobami, które miały okazję wysłuchać wystąpienia Chorwatów. Mogę więc pokrótce opisać Wam, co się działo.
Ale zanim to zrobię wyjaśnię dla porządku na czym polega chorwacki pomysł na fiskalizację w chmurze. Generalnie sprowadza się do tego, by kasę fiskalną zastąpić aplikacją, możliwą do zainstalowania na różnych urządzeniach, np. tabletach, komputerach czy także kasach fiskalnych, jeśli ktoś sobie tego życzy. Aplikacja taka łączy się online z centralną bazą skarbówki, do której przekazuje informację o dokonanej sprzedaży np. piwa, butów lub ogórków. W rezultacie sprzedawca nie musi w ogóle wystawiać klientom papierowego paragonu tylko np. wysłać mu go mejlem.
Przeczytajcie także: Połowiczne pożegnanie z papierowym paragonem
Konkurencyjnym rozwiązaniem jest pomysł wdrożony przez Węgrów. Tam zdecydowano, żeby rejestrowanie sprzedaży cały czas odbywało się za pośrednictwem kas fiskalnych, które wyposażono w specjalne moduły służące do komunikacji z chmurą Ministerstwa Finansów.
Tymczasem z informacji przekazanych mi przez uczestników środowego spotkania w resorcie rozwoju wynika, że Chorwaci zrobili swoją prezentacją bardzo pozytywne wrażenie. Przedstawili mnóstwo liczb dowodzących, że ich model jest bezawaryjny i bezpieczny. Od czasu wdrożenia do dziś chorwacki system fiskalizacji w chmurze nie zatrzymał się nawet na sekundę. Nie odnotowano przy tym ani jednej udanej próby oszukania go.
Z informacji przekazanych przez chorwackich ekspertów wynika też, że średni czas rejestracji sprzedaży nie przekracza dwóch sekund choć zdarzają się dni, kiedy przechodzi przez niego niemal 10 mln transakcji a maksymalna liczba transakcji odnotowana w jednej sekundzie wynosiła prawie tysiąc. Zdaniem Chorwatów nie uzasadnione są więc obawy o to, że fiskalizacja oparta o aplikację będzie się zapychać albo że nie gwarantuje ona odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa.
Przeczytajcie także: Wniosek o "becikowe" też złożycie w banku
Ponadto wprowadzenie nowego rozwiązania przyniosło chorwackim władzom realne korzyści. W niektórych gałęziach gospodarki wykazywane przez firmy przychody wzrosły o ponad 40 proc. co przekłada się na wzrost wpływów podatkowych. Z kolei przedsiębiorstwa oszczędzają, bo koszt obsługi aplikacji jest o wiele mniejszy niż zakupu kasy fiskalnej. Po wprowadzeniu fiskalizacji online miało też powstać ok. 30 nowych firm, oferujących różne rozwiązania dla handlu i usług, np. łączące aplikację fiskalną z płatnościami mobilnymi. Przy tym większość obywateli (93 proc.) popiera fiskalizację online a minister finansów Chorwacji jest jednym z najpopularniejszych polityków w tym kraju.
Czy to wszystko wystarczy, aby polski rząd skorzystał z chorwackich doświadczeń i postawił na takie rozwiązanie? Nie wiem. Z rozmów z moim źródłami w resortach finansów i rozwoju sprzed kilku dni wynika, że władze boją się iż fiskalizacja aplikacyjna choć może sprawdzić się w tak małym kraju jak Chorwacja, to nie w tak dużym jak Polska. I że może zawieść a wówczas gospodarka stanie bo niczego nie będzie można sprzedać. Być może rząd postawi na zupełnie inne rozwiązanie, a mianowicie model polski, będący połączeniem węgierskiego i chorwackiego, gdzie wybrane branże będą mogły korzystać z aplikacji fiskalnych a inne będą musiały korzystać z kas.