Z Uberem nie przepadam, ale w obliczu bandyctwa ze strony tzw. legalnej konkurencji, w pełni solidaryzuję się z współpracownikami Ubera
Od początku swojej działalności w Polsce Uber nie fascynował mnie swoim modelem biznesowym. Tajemnicą poliszynela był fakt, że takie sprawy, jak podatki czy ubezpieczenia nie były najmocniejszą stroną kierowców. Polski taksówkarz musi zapłacić obligatoryjny "podatek" na ZUS, oprócz podatku dochodowego czy VAT-u. Ma również koszty związane ze współpracą z korporacją – bez niej i bez zleceń uzyskiwanych poprzez call center stałby na postojach, a nie jeździł. Musi też opłacić rozszerzone ubezpieczenie OC.
Pobieżna analiza biznesu taksówkarskiego pokazuje, że 30-40 proc. wpływów pochłaniają obowiązkowe opłaty. Oczywiście im ktoś więcej jeździ, tym ten procent jest mniejszy. Polski rynek i tak jest popsuty nielicencjonowanymi przewozami osób. Już z tego powodu trwała wojna. "Prawdziwi" taksówkarze wychodzili z założenia, że tylko oni mogą i mają prawo. Prawo licencji taksówkarskiej. Z jednej strony prawo coraz bardziej ograniczało „nielegalne” przewozy, z drugiej w XXI wieku egzamin z topografii miasta i udzielania pierwszej pomocy (niezbędny atrybut licencji) wydaje się anachronizmem. Uregulowanie "prawa licencji" obiecywały dwa rządy Tuska. Za pierwszym razem miała to załatwić sejmowa komisja Palikota, za drugim deregulacja ministra Gowina. Oba skończyły się niczym, przynajmniej w tym biznesie.
Na tym rynku, półtora roku temu pojawił się Uber. W praktyce, prawdopodobnie w ramach sharing economy, postanowił podzielić się… podatkami. Kierowcy owszem, byli namawiani do zgłaszania się do swoich urzędów skarbowych, do płacenia podatków, ale praktycznie omijanie tego obowiązku nie groziło niczym. Państwo polskie początkowo (jak to ma we zwyczaju) nie poradziło sobie z nowym zjawiskiem, ale dość szybko rozpoznało zagrożenie. W lutym 2015 roku poseł Zbigniew Chmielowiec złożył interpelację w tej sprawie. Tak na boku, treść interpelacji opublikowana na serwerze sejmowym jest… ocenzurowana. Zaczerniono w niej m.in. nazwę Ubera i Blabla Car. Młodszym czytelnikom przypomnę, że w okresie obowiązywania cenzury (czyli do 1989 roku) jednym z ustawowych wyjątków zakazujących jej stosowania były właśnie interpelacje poselskie…
Ale wracając do pieniędzy i do Ubera – prawdopodobnie ktoś z Ministerstwa Finansów przeprowadził męską rozmowę z Uberem i od kilku tygodni obowiązkiem każdego kierowcy jest rejestracja działalności gospodarczej i rozliczanie się poprzez faktury. Nie ma dziury podatkowej, są wpływy. Ale nadal są niezadowoleni taksówkarze.
Sytuacja obecna jest następująca – Uber jeździ i powoli zdobywa klientów. I tak było aż do minionego weekendu. W weekend ktoś (czytaj nieznani sprawcy) dokonał ataków na samochody Ubera, oblewając je najprawdopodobniej przepracowanym olejem samochodowym. Portal taksówkarski TARYFA24.INFO na swoim fanpage’u na Facebooku pochwalił się wyczynami nieznanych. I się zaczęło…
Facebook podzielił się na dwa obozy – mniej liczny taksówkarzy i większy – ludzi oburzonych bandycką działalnością. Trudno jest uwierzyć w nieznanych sprawców, za którymi idą fotoreporterzy portalu dla taksówkarzy. Efekt? W weekend aplikację Ubera pobrało wiele osób, a liczba klientów wzrosła dwukrotnie.
NOC SZOKÓW !Dzisiejszej nocy w Warszawie, niektórzy kierowcy Ubera przeżyli ciężkie chwile. Pod kilkoma...
Opublikowany przez Taryfa24 na 18 marca 2016
Obawiam się, że te kroki mogą spowodować potężny kryzys wśród taksówek. Wszyscy znajomi, z którymi rozmawiałem na ten temat, są zgodni – bandytom precz. A że bandyci prowadzą taksówki – precz z taksówkami. Więc ta "niewinna" i "dowcipna" akcja, nagłośniona przez portal dla taksówkarzy, może okazać się gwoździem do trumny taksówek.
Niżej podpisany zwolennikiem Ubera nigdy nie był i nadal nie jest. Pomijanie pewnych opłat i obowiązków, obligatoryjnych dla jednych, nie jest przejawem konkurencji. Tym bardziej, że mówimy o obowiązkowych opłatach, które wpływają na koszt świadczenia usługi. Niemniej w obliczu bandyctwa ze strony tzw. legalnej konkurencji, w pełni solidaryzuję się ze współpracownikami Ubera.