Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
W Krakowie zatęsknili za kineskopami

Tu jest o tym, dlaczego wprowadzenie przez Autostradę Małopolską karty zbliżeniowej jest kompletnie bez sensu

Kilka lat temu, ale co ważne nie jakoś strasznie dawno (był może 2011 lub 2012 rok), rozmawiałem z ówczesnym prezesem spółki Zelmer. To ci od odkurzaczy i maszynek do mielenia mięsa. Zelmer jest jedną z tych starych polskich firm, którym udało się przetrwać reformy Balcerowicza, działa do dziś i możemy być z niej jako Polacy dumni.

Otóż ów prezes opowiadał mi o swojej ostatniej wizycie służbowej na Białorusi. Odwiedził wtedy między innymi fabrykę telewizorów. Mówił, iż nie mógł wyjść z podziwu, że w świecie w którym odbiorniki kineskopowe można spotkać właściwie tylko w punkcie recyklingu sprzętu RTV i ewentualnie w muzeum, władze białoruskiej fabryki właśnie podjęły decyzję o inwestycji w nową hutę szkła, by móc odlewać jeszcze więcej kineskopów.

Przeczytajcie także: Bogaty jak Polak

Zastanawiacie się może, co to ma wspólnego z kartami płatniczymi, aplikacjami bankowymi czy ogólnie tematyką tego serwisu i po co o tym tutaj piszę? Otóż opowieść prezesa Zelmera przypomniała mi się, gdy kilka dni temu przeczytałem informację o nowym pomyśle Autostrady Małopolskiej na zmniejszenie kolejek w punktach poboru opłat. Tym pomysłem mają być karty zbliżeniowe.

Oho, długo musieli nad tym siedzieć, żeby wpaść na taki koncept. Ale lepiej późno niż wcale, pomyślałem. Tylko że chwila, czy wcześniej nie można było płacić kartami za przejazd autostradą? Zacząłem uważniej czytać depeszę jednej z agencji informacyjnej na ten temat i okazało się, że nie chodzi tu o zwykłą kartę zbliżeniową, jaką każdy z Was pewnie ma już w portfelu. Władze Autostrady Małopolskiej wymyśliły sobie własny plastik, o dumnej nazwie KartA4.

Przeczytajcie także: Dlaczego bankomaty są jak kina

Kartą tą, podobnie jak każdą inną kartą bankową, można płacić za przejazd w terminalach od dawna używanych już w miejscach poboru opłat na autostradzie A4. Z filmu instruktażowego, zamieszczonego na stronie internetowej małopolskiej spółki nie wynika jednak, aby płatność KartĄ4 trwała krócej, niż kartą zbliżeniową wydaną przez dowolny bank w Polsce. Mimo szczerych chęci nie udało mi się również dostrzec większej wartości dodanej z tytułu posiadania tego plastiku w portfelu. Powiem więcej: korzystanie z KartA4 wymaga trochę zachodu, bo najpierw trzeba ją sobie kupić a później dbać o to, by regularnie zasilać pieniędzmi.

Pojawia się zatem pytanie, po kiego grzyba zarząd małopolskiej spółki wprowadził do oferty takie rozwiązanie, które dziś uznać już można za archaiczne? Świat od niego odchodzi czego przykładem może być Londyn. Wprowadzono tam system, dzięki któremu nie trzeba mieć biletu, aby jechać pociągiem podmiejskim, metrem czy autobusem. Nie trzeba też mieć plastiku na wzór Warszawskiej Karty Miejskiej. Wystarczy zwykła karta bankowa, którą zbliża się do czytnika przed wejściem do metra czy innego środka komunikacji miejskiej. Cała reszta dzieje się w tle, a podróżny nie musi o niczym pamiętać.

Przeczytajcie także: Czy KIR będzie jak rosyjski Mir?

Zresztą nie trzeba przykładów szukać tak daleko. Wspomniana Warszawska Karta Miejska do niedawna jeszcze służyć mogła nie tylko jako okresowy bilet miesięczny, ale pozwalała także na opłacanie postoju w płatnej strefie parkowania. Stołeczny Zarząd Dróg Miejskich doszedł jednak do słusznego wniosku, że namawianie kierowców do zakupu dodatkowego plastiku tylko po to, by mogli nim płacić za parkowanie dokładnie tak samo jak kartą, którą już w portfelu mają, jest bez sensu. W lutym ubiegłego roku zatem zrezygnowano z wykorzystania WKM do opłacania parkowania. Zbiegło się to w czasie z wymianą wszystkich parkometrów na takie, które akceptują bankowe karty zbliżeniowe. Kwestią czasu jest kiedy i w transporcie miejskim rola karty WKM zostanie zmarginalizowana. Już dziś bilet miesięczny można zakodować na karcie debetowej wydawanej przez PKO BP.

W tej sytuacji daleko idącym eufemizmem byłoby uznanie, iż Autostrada Małopolska nie podąża za obowiązującymi trendami, bo idzie własną łatwiejszą drogą. Nie boję się nawet napisać, że zastosowane przez zarządcę A4 rozwiązanie jest jak budowa fabryki telewizorów kineskopowych w dobie ekranów LCD. Ciekawe, czy gdy plastikowe karty zbliżeniowe na masową skalę zostaną wyparte przez bezstykowe płatności mobilne, Autostrada Małopolska będzie namawiać kierowców do zakupu dodatkowych smartfonów uprawniających do przejazdu np. z Krakowa do Katowic.

KATEGORIA
FELIETONY
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies