Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
Chcą być lepsi niż Payback

Powstaje program lojalnościowy dla sympatyków sportu, który przyćmi wszystkie inne na naszym rynku. O ile uda się go uruchomić

Sportbonus - tak nazywa się program lojalnościowy, który na rynek chce wprowadzić Fundacja Kibica. Kierowany jest do kibiców i sympatyków sześciu najpopularniejszych w Polsce dyscyplin sportowych, a więc piłki nożnej i ręcznej, siatkówki, koszykówki, hokeja i żużla. Zdaniem przedstawicieli fundacji sportami tymi interesuje się ponad połowa polskiego społeczeństwa. Baza potencjalnych uczestników programu jest więc ogromna.

Przeczytaj także: Oto pierwszy system płatności mobilnych, który nie wytrzymał zderzenia z polską rzeczywistością

Aby zbierać punkty w Sportbonus nie trzeba będzie mieć specjalnej karty. Wystarczy płacić za zakupy jakąkolwiek kartą MasterCarda lub Visy wydaną przez dowolny bank w Polsce. Trzeba się będzie też zarejestrować na specjalnej stronie internetowej, podając jedynie kilka podstawowych informacji, tj. adres poczty elektronicznej oraz numer karty bankowej. Dla bezpieczeństwa system nie będzie wymagał podawania danych wrażliwych karty, takich jak np. data ważności czy kod zabezpieczający z rewersu.

Każdy uczestnik programu będzie zobowiązany również do wskazania klubu sportowego, którego jest kibicem. Dzięki temu 40 proc. uzbieranych punktów po przeliczeniu na złotówki trafi do wskazanej drużyny. Kolejne 40 proc. pozostanie na koncie uczestnika zaś ostatnie 20 proc. będzie przeznaczone na pokrycie kosztów administracji programem. Kibic zebrane punkty będzie mógł przeznaczyć na zakup biletów na mecze, karnetów na zajęcia sportowe oraz ubrania i sprzęt.

Ale według pomysłodawców nie tylko połączenie zbierania punktów z zasilaniem kasy ulubionej drużyny ma być cechą charakterystyczną Sportbonusa. – Mamy ambicję, by kibicom uczestnictwo w programie rzeczywiście się opłacało. Chcemy zerwać z powszechnie obowiązującą opinią o programach lojalnościowych mówiącą o tym, że trzeba wydać milion zł by liczba punktów wystarczyła na zakup przykładowej suszarki do włosów, wartej 50 zł – mówi Sebastian Konieczny z Fundacji Kibica.

Przeczytaj także: Bezpłatne i oprocentowane jak lokata konto osobiste, w dodatku z dożywotnią gwarancją warunków. Od teraz na rynku

Według założeń autorów programu sympatyk sportu, który we wskazanych punktach handlowych będzie co miesiąc wydawał na zakupy 250 zł dostanie punkty o wartości ok. 12 zł. Tak duże zwroty mają być możliwe dzięki odpowiednim warunkom współpracy z handlowcami i innymi partnerami programu. Ponoć niektórzy z nich są w stanie płacić na Sportbonus nawet 20 proc. kwot wydanych u nich przez jego uczestników. Mowa tu na przykład o restauracjach. Natomiast średnio stawki uzyskane od partnerów mają oscylować wokół 5 proc.

Jak organizatorzy programu przekonają partnerów do tak wysokich wpłat? – Kibice są bardzo lojalni wobec swoich drużyn. Aby je wspomóc będą w stanie pojechać na drugą stronę miasta, by zakupy zrobić w sklepie dofinansowującym ich ukochany klub. To powinno w wymierny sposób przełożyć się na wzrost przychodów u naszych partnerów, za co zechcą zapłacić – uważa Sebastian Konieczny.

Ale moim zdaniem przekonanie ich do tego nie będzie łatwe. Nie wyobrażam sobie, żeby np. sieć hipermarketów czy dyskontów była w stanie zapłacić 5 proc. prowizji na rzecz programu, skoro marże w handlu są niewiele wyższe. Wystarczy wspomnieć, że przyczyną dla której Biedronka tak długo wzbraniała się przed rozpoczęciem akceptacji kart, był wysoki koszt prowizji z tym związanych. A wynosiły one jedynie 1,5 proc.

Przeczytaj także: Intercity rozpoczyna sprzedaż biletów przez smartfony

Podobnie niskie marże uzyskiwane są przez właścicieli stacji paliw. A to przecież w sklepach wielkopowierzchniowych oraz na stacjach benzynowych wydajemy dziś znaczną część naszych pieniędzy. Brak takich akceptantów w programie i ograniczenie jego partnerów jedynie do restauracji czy pubów nie pozwoli mu na upowszechnienie się. Organizatorzy zapewniają, że zarówno supermarkety jak i stacje benzynowe pojawią się wśród partnerów programu, ale mi trudno uwierzyć, że zechcą za to tyle płacić.

Inicjatywa Fundacji Kibica jest ciekawa. Tym bardziej, że organizatorom udało się namówić do jej wsparcia znane postaci świata sportowego. Wśród nich są np. Apoloniusz Tajner czy Janusz Zaorski. Jako zwolennik obrotu bezgotówkowego będę jej kibicował i ja, bo z założenia uczestnikami Sportbonusa mogą być jedynie aktywni użytkownicy kart płatniczych. Jednak zdrowy rozsądek podpowiada mi, że pomysłodawcy programu mają przed sobą trudne zadanie.

KATEGORIA
KARTY
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies