Niezależnie od przyczyn niskiej popularności polecenia zapłaty wśród polskich klientów, przyszłość należy do automatycznych płatności za rachunki, a usługi tego typu zostaną docenione także u nas
W opinii wielu ekspertów i znawców płatności, oceniających przyczyny niskiej popularności polecenia zapłaty w Polsce, przebija się trochę karykaturalny obraz polskiego konsumenta. Ma on nade wszystko cenić kontrolę nad stanem finansów i choć chciałby sobie czasem ułatwić życie korzystając z nowoczesnych usług finansowych, nie robi tego w obawie przed tym, że zostanie oszukany. Wygląda na to, że sensu życiu Polaków nadaje kontrola wydatków, sprawdzanie rachunków i paragonów czy zestawień zużycia prądu. Wydaje mi się jednak, że to obraz błędny a era automatycznych płatności za rachunki nadchodzi także w Polsce.
Liczby nie pozwalają mieć jakiekolwiek wątpliwości. Pod względem popularności polecenia zapłaty Polska szura po dnie. Mieszkaniec Unii Europejskiej wykonuje rocznie średnio ponad 50 tego rodzaju transakcji, Holender – 70, Niemiec – 120. A Polak? Zaledwie 0,8. Inaczej jest z przelewami. Statystyczny Polak, według NBP, już w 2014 roku zrównał się pod względem liczby zlecanych rocznie przelewów ze statystycznym mieszkańcem UE a dzisiaj wykonuje ich o kilkanaście więcej m.in. po to, aby opłacić rachunki.
A Polacy mają ich na głowie sporo. Średnio na jedno gospodarstwo domowe przypada siedem stałych opłat miesięcznie. Z danych GUS wynika, że nad Wisłą jest 14,5 miliona gospodarstw domowych. To daje ponad 100 milionów rachunków opłacanych co miesiąc na kwotę 23 mld zł. I zdecydowana większość z nich, bo 85 proc., jest mozolnie wklepywana i opłacana jeden po drugim za pomocą przelewów elektronicznych, co pochłania ogromne ilości czasu i nerwów.
Powyższe potwierdzałoby więc wspomnianą wcześniej charakterystykę polskiego klienta, który rachunki woli płacić sam ze względu na potrzebę kontrolowania finansów. Przeczy temu jednak popularność takich usług jak Netflix czy Spotify. Aby z nich skorzystać, należy z nimi powiązać kartę i uruchomić płatności powtarzalne, czyli zgodzić się na automatyczne pobieranie należności przez usługodawców. Polacy korzystają z nich chętnie, mimo że nie sprawdzają bezpośrednio każdej płatności przed realizacją transakcji. Wygląda więc na to, że strach przed utratą kontroli nie jest już barierą w korzystaniu z płatności automatycznych a przyczyna niskiej popularność polecenia zapłaty leży gdzie indziej, np. w skomplikowanej procedurze aktywacji tej usługi.
Co ciekawe w trakcie niedawnego badania firmy Blue Media pt. "Finanse w czasie epidemii", przeprowadzonego w maju tego roku, sprawdzono, jak Polacy opłacają rachunki oraz dlaczego nie robią tego w zautomatyzowany sposób kartą. Ten drugi aspekt wydaje się szczególnie interesujący. Otóż główne dwa z trzech powodów takiego stanu rzeczy to fakt, że konieczność zapisywania karty w systemie jest kłopotliwa oraz że istnieje potrzeba aktualizowania danych z plastiku, w wypadku wydania nowego lub zmiany banku.
Tymczasem instytucje finansowe mają już rozwiązania na okoliczność obu tych barier. Prowadzi więc mnie to do prostego wniosku, że także w Polsce nadchodzi era automatycznych płatności za rachunki, choć niekoniecznie za pomocą polecenia zapłaty. Biznes już to czuje, o czym świadczy coraz liczniejsze grono narzędzi do regulowania cyklicznych należności, jak choćby Rachuneo, Moje Usługi, Qlips czy Sprytny Bill.