W tle sprawy pojawia się kwestia czerpania przez operatora terminala płatniczego zysku z DCC i to nie zawsze w sposób zgodny z regulacjami organizacji płatniczych
Czy zdarzyło się Wam, że płaciliście za zakupy kartą złotową, a terminal pobrał należność w euro? W takiej sytuacji i to dwukrotnie w ostatnim czasie znalazł się jeden z czytelników cashless.pl. Pan Tomasz z Warszawy kilka dni temu płacił w Lublinie i w Warszawie kartą kredytową Visa wydaną przez ING Bank Śląski a dodaną do Apple Pay. W obu przypadkach terminale były obsługiwane przez eService. – Za każdym razem urządzenie wyświetliło informację o konieczności wybrania waluty transakcji w złotych lub euro. Nie zdążyłem jednak zareagować, bo bo po kilku sekundach terminal sam wybrał euro – pisze w wiadomości do redakcji pan Tomasz.
Z przesłanych do redakcji dokumentów wynika, że w Warszawie pan Tomasz powinien zapłacić za zakupy 56 zł, a kartę obciążono kwotą 13,78 euro. Z kolei w Lublinie płatność wynosiła 59,40 zł, którą terminal przeliczył na 14,62 euro. Oznacza to, że czytelnik Cashless dodatkowo musiał pokryć koszt przewalutowania transakcji.
Zapytałem biura prasowe ING, Visy oraz eService’u, jak to możliwe, że przy tego rodzaju transakcji konto obciążono kwotą w euro oraz czy takich zdarzeń jest więcej. Okazuje się, że z tego rodzaju problemami ostatnio mają do czynienia niektórzy klienci dwóch instytucji: ING i mBanku. Z uzyskanych informacji wynika, że banki mogły w niewłaściwy sposób użyć kodów BIN (Bank Identification Number) dla części kart. Od tego zależy, jak karta jest rozpoznawana podczas próby płatności – czy jako złotowa, czy jako zagraniczna.
– Jesteśmy świadomi problemu z ustawieniem waluty rozliczeniowej niektórych wydanych przez nas kart i pracujemy nad jego rozwiązaniem – mówi Piotr Utrata, rzecznik ING Banku Śląskiego. Nieoficjalnie wiadomo, że na szczęście skala zjawiska nie jest duża. ING deklaruje ponadto, że w każdym przypadku, gdy transakcja została rozliczona w niewłaściwej walucie, zwróci różnicę wynikającą z przeliczenia złotych na euro. Pan Tomasz zresztą już otrzymał zwrot.
Natomiast w opisanej wyżej sprawie zastanawia mnie jeszcze inna kwestia. Mianowicie fakt, że terminal eService nie tylko nieprawidłowo zareagował na kartę powiązaną z rachunkiem złotowym, za co odpowiedzialność ponosi bank, ale też sam wybrał opcję przeliczenia złotych na euro. To kontrowersyjna usługa zwana DCC, która pozwala agentom rozliczeniowym na zarabianie dodatkowych pieniędzy z obsługi transakcji. Na ich konto wpada bowiem prowizja od przewalutowania, często bardzo wysoka.
Rozumiem chęć agentów rozliczeniowych do uzyskania dodatkowego zarobku z usługi DCC, ale takie działanie jak w opisanym wyżej przypadku jest niezgodne z regulacjami organizacji płatniczych. Zgodnie z nimi użytkownik karty powinien mieć prawo wyboru, czy chce zapłacić w walucie lokalnej czy w walucie rachunku, do którego została wydana karta. I nie uspokajają mnie deklaracje biura prasowego eService, że firma pozytywnie rozpatrzy reklamacje wszystkich klientów, który zgłoszą podobne zdarzenie z jakim miał do czynienia pan Tomasz. Takie sytuacje po prostu nie powinny się zdarzać, bo pewnie niejeden klient nie zauważy, że do płatności doliczono mu prowizję za niepotrzebne przewalutowanie. To nie sprzyja popularyzacji transakcji bezgotówkowych.