Wymuszający pieniądze twierdzi, że włamał się do urządzenia ofiary i nagrał ją podczas oglądania treści pornograficznych
Jak informują eksperci z zajmującej się bezpieczeństwem sieciowym słowackiej firmy Eset, ogromna fala wiadomości spamowych uderzyła w internautów z Australii, USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Hiszpanii, Czech oraz Rosji. Cyberatak polega na wysyłce wiadomości e-mail do odbiorców, którzy rzekomo zostali nakryci przez hakera na oglądaniu filmów pornograficznych. Atakujący, w zamian za usunięcie wideo nagranego poprzez kamerkę w komputerze, żąda zapłaty okupu w bitcoinach o wartości ok. 7,6 tys. złotych.
Jeśli ofiara nie prześle pieniędzy w ciągu 48 godzin, nagranie ma trafić do wszystkich osób z listy kontaktów, którą udało się wykraść hakerowi z urządzenia użytkownika. Według ekspertów cyberprzestępcy oczywiście nie posiadają żadnego filmiku kompromitującego ofiarę. Chcą jedynie wyłudzić pieniądze od nieświadomych tego osób. Z komunikatu wynika, że do Polski ta fala wymuszeń na razie jeszcze nie dotarła.
Fachowcy z Eset radzą, by w przypadku otrzymania takiego żądania, nie dać się ponieść emocjom, nie pobierać żadnych załączników, ani nie klikać w zamieszczone w wiadomości linki. Przed tego typu sytuacjami można dodatkowo zabezpieczyć się nakładając osłonkę na kamerę w laptopie czy ekranie komputera. W razie rzeczywistego przejęcia komputera czy tabletu przez hakerów, uniemożliwi to podglądanie użytkownika.
Próba wyłudzenia okupu w zamian za nieupublicznianie intymnych zdjęć lub nagrań to tzw. sextortion. Może rzeczywiście się zdarzyć, gdy atakujący posiada prawdziwe zdjęcia ofiary, wykonane na przykład podczas intymnej rozmowy na czacie. Natomiast jak pokazują statystyki Pornhub, jednego z największych portali z pornografią na świecie, co minutę tę stronę odwiedza około 64 tys. nowych użytkowników. Prawdopodobieństwo "trafienia" ze spamowym porno-szantażem do takich osób jest więc duże i wiele ofiar, korzystających z sieciowej pornografii, może dać się nabrać.