W walce o nasze smartfony liczą się już tylko dwa rozwiązania: Blik i HCE
Jeszcze kilka miesięcy temu specjaliści spierali się o to, czy największe szanse na upowszechnienie się mają mobilne płatności z wykorzystaniem kodów liczbowych, QR-kodów, komunikacji zbliżeniowej a może jeszcze jakiejś innej metody inicjacji transakcji. Dziś są przekonani, że płatności z wykorzystaniem smartfona muszą być przede wszystkim przyjazne dla użytkownika. A podczas robienia zakupów w stacjonarnym sklepie nie ma (przynajmniej na razie) rozwiązania bardziej przyjaznego niż płatności zbliżeniowe. Może za wyjątkiem biometrii, lecz jest ona zbyt droga i budzi zbyt wiele kontrowersji, by można było myśleć o wdrażaniu jej na szeroką skalę.
Pozostaje więc zbliżeniowa inicjacja transakcji. Stawiają na nią organizacje płatnicze. Postawił też bank Pekao, który pod koniec ubiegłego roku do swojego systemu PeoPay wprowadził komunikację bezstykową. Wreszcie stawia na nią Polski Standard Płatności, który wczoraj uruchomił system Blik. Ten na razie zbliżeniowości jeszcze nie ma, ale zarząd PSP deklaruje, że pojawi się ona w ciągu czterech najbliższych miesięcy. Wydaje się więc niemal pewne, że jeżeli w ogóle w przyszłości będziemy za zakupy w delikatesach czy supermarkecie płacić telefonem, to bezstykowo, w ten sam sposób w jaki robimy to dziś kartami zbliżeniowymi.
Konkurencja w walce o przyszły standard zawęża się więc praktycznie do dwóch pomysłów na płatności mobilne: HCE, dostarczanego przez organizacje płatnicze, oraz Blika. Ten pierwszy to płatności bezstykowe z danymi karty bankowej przechowywanymi w tzw. chmurze obliczeniowej. Nie tylko moim zdaniem HCE szybko wyprze z rynku alternatywne rozwiązanie mobilne oferowane przez MasterCarda i Visę, czyli tzw. model simcentryczny. W tym wypadku dane karty bankowej przechowywane są na karcie SIM telefonu komórkowego, co komplikuje i podraża sprawę. Wymaga bowiem zaangażowania w transakcję operatora komórkowego, co nie jest ani łatwe ani tanie. W modelu „chmurowym” ten kłopot nie istnieje.
Na razie organizacje płatnicze rozwijają oba schematy. Visa wdrożyła płatności simcentryczne z Bankiem Śląskim, a z Getinem robi pilotaż HCE. Natomiast MasterCard oferuje płatności simcentryczne z kilkoma bankami, m.in. z Aliorem, mBankiem i Euro Bankiem zaś HCE z Pekao. Po co inwestycje w dwa różne systemy jednocześnie? – Naszym zadaniem, jako firmy technologicznej, działającej w obszarze płatności, jest dostarczanie wygodnych i bezpiecznych rozwiązań, które odpowiedzą na zróżnicowane oczekiwania i potrzeby użytkowników. Ostatecznie bowiem to oni zdecydują, które z dostępnych rozwiązań robi to najlepiej – wyjaśnia Bartosz Ciołkowski, dyrektor MasterCarda w Polsce. Moim zdaniem banki i klienci szybko wybiorą HCE, bo dla tych pierwszych to tańsze, a dla drugich wygodniejsze - choćby z tego powodu, że nie muszą zabiegać u operatorów o specjalną kartę SIM.
Ale organizacjom płatniczym dysponującym HCE nikt nie poda całego rynku na tacy. Będą musiały walczyć o niego z Blikiem, który po rozpoczęciu przez Pekao współpracy z MasterCardem przy PeoPay stał się jedynym systemem, mogącym stawić czoła globalnym graczom. Batalia o przyszły rynek płatności mobilnych w handlu detalicznym rozegra się więc między HCE a Blikiem. Jakie są najważniejsze zalety tego drugiego? – W najbliższej przyszłości karty płatnicze oraz instrumenty oparte na nich, takie jak HCE, może nie staną się dobrem luksusowym, ale na pewno drogim. Blik będzie więc dla nich tańszą alternatywą – mówi Tomasz Niewiedział, przewodniczący rady nadzorczej PSP oraz szef bankowości internetowej i mobilnej w BZ WBK.
Powód, dla którego karty mają podrożeć, to oczywiście spadek interchange, czyli prowizji jaką sklepy odprowadzają do banków z tytułu przyjętych płatności kartami. Zmniejszenie przychodów z tego tytułu banki rekompensują sobie m.in. podwyżkami opłat pobieranych od użytkowników kart. Ale nie tylko cena ma przemawiać na korzyść Blika. – Możemy zaoferować użytkownikom znacznie więcej niż systemy kartowe, np. usługi oparte o geolokalizację, czy możliwość przyjmowania płatności bezpośrednio na kasie fiskalnej – mówił podczas konferencji inaugurującej start Blika Adam Malicki, prezes PSP.
W rękach organizacji płatniczych znajduje się jednak potężny oręż: już dziś HCE umożliwia płatność zbliżeniową telefonem, co stanowi przeniesienie wygody użytkowania kart zbliżeniowych na smartfony. Im dłużej PSP będzie pracować nad „bezstykowością” Blika, tym większy dystans do HCE będzie on musiał później nadrabiać. – A dodatkowym atutem naszego rozwiązania, szczególnie istotnym dla osób, które często podróżują, jest międzynarodowa sieć akceptacji, nieograniczona wyłącznie do Polski – podkreśla Bartosz Ciołkowski.
Ważąc więc zalety i wady obu rozwiązań ciężko dziś powiedzieć, które z nich, HCE czy Blik, ma większe szanse na to by stać się rynkowym standardem. Utrudnia to fakt, że nim któreś z nich się upowszechni minie jeszcze sporo czasu w trakcie którego może się wiele zmienić. Wystarczy powiedzieć, że dziś karty uważamy za standard a tymczasem w gruncie rzeczy pozostaje nim gotówka, którą regulujemy 80 proc. płatności w sklepach. Być może więc oba systemy nie powinny konkurować ze sobą, tylko połączyć siły by zmniejszać rolę gotówki? Ciekaw jestem Waszej opinii na ten temat dlatego też zachęcam do komentowania.