To nie pierwsza giełda kryptowalut, przed którą ostrzega nadzór, ale chyba pierwsza jaka znalazła się na liście po utworzeniu departamentu ds. fintech
Biuro prasowe Komisji Nadzoru Finansowego poinformowało przed chwilą o dodaniu do listy tzw. publicznych ostrzeżeń kolejnej firmy prowadzącej giełdę kryprowalut. Tym razem chodzi o platformę BitMarket24. Na "czarną" listę KNF trafiły dwie spółki stojące za tą giełdą, a więc krakowska BitMarket24 sp. z o.o. oraz zarejestrowana w Londynie BM24 Ltd.
Jak czytam w komunikacie prasowym, przyczyną ogłoszonej dziś decyzji jest naruszająca ustawę o usługach płatniczych nieuprawniona działalność w zakresie świadczenia usług płatniczych lub w zakresie wydawania pieniądza elektronicznego.
KNF wyjaśnia dalej, że w ubiegłym roku opublikowano informację, że prowadzenie giełdy cyfrowych pieniędzy może się wiązać z koniecznością posiadania odpowiednich licencji. W wypadku BitMarket24 może chodzić o oferowanie tzw. wirtualnej portmonetki, w której przechowywane są środki klientów inwestujących w kryptowaluty. Prawdopodobnie nadzór uznał, że BitMarket24 oferuje portmonetkę, choć nie ma licencji krajowej instytucji płatniczej.
Operator platformy BitMarket24 to nie pierwsza giełda kryptowalut w Polsce, która została przez KNF umieszczona na liście ostrzeżeń. Na początku ubiegłego roku los ten spotkał m.in. największą firmę tego rodzaju w Polsce, czyli BitBay czy Abucoins. Wydaje mi się jednak, że BitMarket24 jest pierwszą giełdą, jaka znalazła się na tej liście po utworzeniu w KNF departamentu ds. fintech. Jego kierownictwo zaś wielokrotnie deklarowało nowe podejście i zrozumienie dla biznesu kryptowalutowego. Wygląda więc na to, że deklaracje takie nie zmieniają dość zasadniczego podejścia nadzoru do interpretacji przepisów.