Z Jackiem Szczepańskim, wiceprezesem Atende, rozmawiam o wykorzystaniu blockchaina do rozwiązania problemu trwałego nośnika, rynkowych obawach związanych z tą technologią i możliwościach jej rozwoju w biznesie
Dlaczego Atende proponuje rozwiązanie kwestii trwałego nośnika za pomocą technologii blockchain?
Blockchainem zajmowaliśmy się od jakiegoś czasu. W momencie, gdy pojawił się problem
trwałego nośnika, doszliśmy do wniosku, że ze względu na właściwości tej technologii, takie jak trwałość czy niezmienialność informacji zapisanych w blokach nadaje się ona doskonale do tego, żeby zaimplementować trwały nośnik. Decyzje Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w odniesieniu do komunikacji banków z klientami poprzez nośnik trwały spowodowały, że cały sektor z obawy przed potencjalnymi sankcjami cofnął się w czasie. Zamiast wykorzystywania taniej komunikacji elektronicznej banki wróciły do komunikowania się za pomocą papieru lub płyt CD. W przypadku dużej liczby klientów wiąze się to z kosztami liczonymi w milionach złotych. Trwały nośnik w blockchainie pozwala na powrót do komunikacji z klientem poprzez e-mail. Rozwiązanie jest nie tylko skuteczną alternatywą, przede wszystkim jest efektywne ekonomicznie.
Jak to działanie blockchaina jako trwałego nośnika wygląda w praktyce, z punktu widzenia banku i klienta?
Zaczyna się od tego, że bank publikuje dokument, taki jak np. tabela opłat czy regulamin. Zostaje wygenerowany unikalny skrót danego dokumentu, który następnie trwale jest zapisywany w sieci
blockchain. Każda zmiana tego dokumentu w przyszłości spowoduje, że ponownie wyliczony, nowy skrót będzie już zupełnie inny, a ponieważ skrót oryginału zapisany jest trwale, taka zmiana jest od razu widoczna. W ChainDoc, rozwiązaniu elektronicznego nośnika trwałego od Atende, klient banku dostaje powiadomienie na swoją skrzynkę e-mail, w którym otrzymuje skrót dokumentu i jednocześnie miejsce, z którego klient może sobie ten dokument ściągnąć. Może sobie go zapisać u siebie na dysku, ale nie musi. Może go ściągnąć także w przyszłości. Może też sprawdzić czy skrót dokumentu, który ściągnął jest taki sam jak ten przesłany mu przez bank wcześniej. Zachowujemy drogę komunikacji elektronicznej, która jest szczególnie wygodna, bo nam – konsumentom – papiery często giną. Rozwiązanie jest więc wygodne dla klienta, a przy tym z technicznego punktu widzenia nie jest kłopotliwe dla banku, nie wymaga wielkich mocy obliczeniowych.
W czym to rozwiązanie jest lepsze od technologii WORM , którą dotychczas wybierała większość banków jako rozwiązanie problemu trwałego nośnika?
Wiele banków dotychczas preferowało WORM dlatego, że w momencie gdy powstał
problem trwałego nośnika, rozwiązania blockchainowe nie były jeszcze do końca opracowane i opisane. Blockchain jest czymś nowym na rynku. Instytucje regulacyjne dość ostrożnie podchodzą do takich nowinek. Technologia WORM istniała już na rynku, więc była łatwiejsza do przyswojenia i implementacji na zasadzie "znamy, wiemy jak działa". Wiele banków posiadało już tę technologię i po prostu ją wykorzystało, wiele pozostałych natomiast szuka tańszej alternatywy. Tu blockchain jest dobrym rozwiązaniem, gdyż infrastruktura techniczna potrzebna do stworzenia sieci blockchain jest mniej wymagająca kosztowo.
Oczywiście jest jeszcze kwestia repozytorium dokumentów oryginalnych. Bank może je przechowywać u siebie w istniejącej infrastrukturze (blockchain gwarantuje sprawdzenie czy dany dokument nie został zmieniony), albo dla zwiększenia zaufania dokumenty mogą być przechowywane na dyskach strony trzeciej. Najbardziej zapobiegliwi mogą oczywiście wykorzystać technologię
WORM do tworzenia repozytoriów, więc blockchain i WORM w pewnych scenariuszach mogą być komplementarne. W innych rozwiązaniach trwałego nośnika, które pojawiają się na rynku, istnieje możliwość zapisywania dokumentów bezpośrednio w blockchainie. O ile dla tzw. dokumentów publicznych takich jak regulaminy, tabele opłat nie stanowi to problemu, to w przypadku dokumentów prywatnych rodzi pytania o zgodność z RODO i zapewnienie klientowi prawa do zapomnienia. Twórcy tych rozwiązań zapewniają, że to zagadnienie zostało rozwiązane, a pierwsze implementacje zapewne będą papierkiem lakmusowym.
Na ile blockchain budzi jeszcze nieufność, bo kojarzy się z krypowalutami?
Wciąż jest to silne skojarzenie. Kryptowaluty z kolei kojarzą się z bańką, spekulacją – czyli "lepiej to omijać". To jest tylko bariera mentalna. Jako Atende projektujemy rozwiązania w technologii blockchain, które nie mają kompletnie nic wspólnego z kryptowalutami. Przede wszystkim proponujemy blockchain w zamkniętej sieci, a nie blockchain publiczny, jak ma to miejsce w przypadku kryptowalut. Generalnie rzecz ujmując, jesteśmy na początku drogi oswajania tej technologii w biznesie. Paradoksalnie kwestia trwałego nośnika i to, że w tym kontekście jako rozwiązanie problemu pojawił się blockchain już pomogło spopularyzować tę technologię.
To jaka jest przyszłość? W jakich obszarach biznesowych technologie blockchainowe mogą znaleźć zastosowanie – jak to widzicie w Atende?
Atende chce się skoncentrować na paru kierunkach. Pierwszy to są rozwiązania cross-sektorowe na bazie trwałego nośnika, bo potrzeba utrwalania dokumentów w postaci cyfrowej i ich wiarygodność to temat niezależny od branży. Drugi kierunek to rozwiązania dla rynku ubezpieczeniowego. Tu technologia blockchain w połączeniu z utrwalaniem obrazów i danych, ze stemplem czasowym, umożliwia stworzenie zupełnie nowych produktów. Przykładem są ubezpieczenia natychmiastowe np. dziś wychodzę pojeździć rowerem, przed wyjściem z domu się ubezpieczam i to ubezpieczenie działa od razu, a nie po upływie jednego dnia.
Kolejną możliwością mogą być tzw. smartkontrakty, czyli umowy zapisywane w formie kodu, które będą mogły być automatycznie wykonane po zaistnieniu jakiegoś zdarzenia. Jedna z firm testuje we Francji takie ubezpieczenie na wypadek opóźnień samolotów. Jeśli lot opóźni się o dwie godziny, klient automatycznie dostaje odszkodowanie, bez likwidatora, telefonicznego zgłaszania szkody, itd. Trzeci kierunek to branża logistyczna. Tu mamy do czynienia z procesem, który angażuje wiele stron: producent-logistyk-odbiorca w najprostszym scenariuszu. Chodzi o to, by było wiadomo czy towar w momencie kiedy wyjechał z fabryki, był w dobrym stanie, czy uległ uszkodzeniu w transporcie, czy ktoś go zgubił albo ukradł. Można sobie wyobrazić, że każdy etap tego procesu jest kontrolowany, chociażby z wykorzystaniem urządzeń IoT (Internet od Things) i zapisywany w blockchainie. Potencjał do wykorzystania tej technologii jest też w branży telekomunikacyjnej.
Czyli za 5 lat będziemy jako klienci używać blockchaina, czasem nie zdając sobie nawet z tego sprawy?
Tak prawdopodobnie będzie. Czy za 5 lat? Jestem przekonany, że tak, tylko nie wiadomo w jakiej skali. Niektórzy mówią, że dziś z blockchainem jesteśmy w takim miejscu, w którym w 1993 roku był internet, czyli przed wielkim boomem. Czy rzeczywiście przyniesie rewolucyjne zmiany? Tego nie wiem. Jesteśmy na początku procesu adaptacji i potrzeba czasu, by do blockchaina przekonali się i ludzie i firmy. Potencjalne korzyści są tu tak ewidentne, że to nie jest tylko moda. Użyteczność tej technologii jest wysoka i jestem przekonany, że ona się obroni.