XPO Logistics jako jeden pierwszych na świecie oferuje klientom możliwość śledzenia dostaw za pomocą inteligentnych głośników
Zakupy w internecie mają wiele zalet, ale też kilka wad. Wygodne jest to, że wybieracie towar siedząc na kanapie we własnym salonie i płacicie bezpiecznie np. kartą. Natomiast pewną niedogodnością może być konieczność oczekiwania na dostawę w domu, zwłaszcza, gdy nie do końca wiadomo, o której może pojawić się kurier. Jak donosi Reuters, w przyszłym miesiącu amerykańska firma XPO Logistics zaoferuje klientom możliwość śledzenia paczek za pomocą inteligentnych głośników, np. takich jak Alexa. Jak podaje agencja, klient nie tylko będzie mógł spytać o aktualny status przesyłki, ale także w razie konieczności głosowo zmienić czas dostawy.
Przeczytacie także: PE zakazał geoblokowania e-handlu
O ile sama funkcja śledzenia dostaw e-commerce nie jest szczególnie innowacyjna – takie usługi oferuje większość działających w Polsce firm kurierskich – to już dostępność i dokładność takich informacji może budzić zastrzeżenia. Zazwyczaj przekazywane klientom dane sprowadzają się do stwierdzenia, że sklep oddał kurierowi towar i że ten jest w drodze. User experience użytkowników platform zawierających takie dane jest różny, ale jedno można powiedzieć – do doskonałości im raczej daleko.
XPO Logistics zapewnia, że wprowadzone przez nie rozwiązanie umożliwia dokładne monitorowanie drogi przesyłki w wygodny sposób. Po prostu, jeśli klient posiada inteligentny głośnik lub korzysta z asystenta Google, wystarczy, że głośno zapyta "Hej, gdzie jest moja przesyłka?" i natychmiast uzyska odpowiedź. Co więcej, jeśli musi wyjść z domu, może także poleceniem głosowym zmienić czas dostawy zakupionych w sieci produktów. Nowy termin dostawy wyświetli się w aplikacji na urządzeniu kuriera.
Według analityków rok 2018 upłynie pod znakiem inteligentnych głośników. Czołowi dostawcy takich urządzeń, czyli Amazon, Google czy Apple chcą ich sprzedać ponad 56 mln. W Polsce na razie spodziewałbym się umiarkowanego zainteresowania tego typu gadżetami. Zapewne w przyszłości mogą stać się tak samo popularne jak smartfony, ale najpierw producenci muszą nauczyć je porozumiewać się z właścicielami w innych językach niż angielski.
Fot. Google