Jeszcze rano kurs cyfrowej waluty był najwyższy w historii, by po chwili runąć o kilkadziesiąt procent. Ktoś na tym zarobił dużo pieniędzy. Ale ktoś inny musiał sporo stracić
Oprócz złej sławy wynikającej z wykorzystywania przez przestępców oraz wciąż słabej sieci akceptacji, duże wahania kursu są chyba największą barierą w upowszechnieniu się bitcoina. Jak duże mogą one być, pokazał dzisiejszy dzień. Jeszcze około godziny ósmej rano kurs bitcoina przekraczał 1150 dolarów. Był więc najwyższy w całej historii tego cyfrowego pieniądza. Popołudniu jednak runął na łeb na szyję obniżając wartość kryptowaluty o kilkadziesiąt procent, do niecałych 900 dolarów. Później odbił się nieco, ale do porannych maksimów ma bardzo daleko – o godzinie 15 za jednego bitcoina trzeba było zapłacić ok. 950 dolarów.
Przeczytajcie także: Kolejne SMS-owe wyłudzenie na Facebooku
I teraz wyobraźcie sobie, że jesteście przedsiębiorcami, którzy muszą wycenić swój produkt lub usługę i przyjąć płatność w bitcoinie. Albo że jesteście konsumentami, którzy płacąc kryptowalutą chcą napić się kawy. Przy tak dużych wahaniach kursu właściwie nigdy nie wiecie, ile za wybrany przez siebie napój płacicie. Rozumiem oczywiście argumenty zwolenników bitcoina, którzy podkreślają, że przecież z podobną sytuacją mają do czynienia turyści podróżujący za granicę i płacący za wizytę w restauracji dolarami czy euro. Zmiany trendów na głównych, tradycyjnych walutach odbywają się jednak na tyle wolno, że większość turystów jest w stanie łatwo określić przybliżoną wartość euro czy dolarów w swoim portfelu. Z określeniem wartości bitcoina może być trudniej.
Tymczasem od kilku dni, gdy kurs bitcoina zbliżał się do historycznych maksimów, w internecie zaczęły pojawiać się prognozy mówiące o tym, że kryptowaluta wciąż jest niedowartościowana i wkrótce jej kurs może jeszcze mocno rosnąć. Szczerze mówiąc wyglądało to na bańkę spekulacyjną, których w przeszłości było trochę na różnych rynkach. Wspomnę tylko o bańce na rynku akcji pod koniec ubiegłej dekady czy szaleństwie tzw. dotkomów na początku bieżącego stulecia. Większość takich zjawisk kończy się gwałtownie, a największymi ofiarami są osoby inwestujące pieniądze na tzw. górce. Gdy bańka pęka i dochodzi do przeceny, tracą oszczędności życia.
Przeczytajcie także: Trzeci bank umożliwia zakładanie Profilu Zaufanego
Bitcoin i cyfrowe waluty to na razie nisza, którą interesują się nieliczni. Porównywanie tego rynku do rynku nieruchomości czy surowców jest na razie nieuzasadnione. Jeżeli jednak wycena kryptowaluty będzie bić kolejne rekordy, jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, gdy w atmosferze medialnego huraoptymizmu trafia ona pod tzw. strzechy kupowana przez amatorów łatwego zarobku. Wówczas pęknięcie balonu spekulacyjnego będzie boleć. Może więc dobrze się stało, że dzisiejsza przecena bitcoina nastąpiła, nim ten balon zdołał na dobre urosnąć. Na wcześniejszym wzroście jego wartości ktoś zarobił duże pieniądze. Dziś ktoś inny musiał je stracić. Zakładam jednak, że nie były to oszczędności uciułane przez tzw. statystycznego Kowalskiego.
Więcej o przyczynach wzrostu wartości bitcoina w ostatnich tygodniach przeczytacie tutaj.