Cinkciarz przyznał w komunikacie nadesłanym do mediów, że zablkowanie rachunków przez prokuraturę to dla niego "wyrok śmierci"
W dzisiejszym komunikacie zarząd spółki Cinkciarz podał, że na tydzień przed Wigilią dostarczył do prokuratury pismo, w którym ujawnił podejrzenie kradzieży jego mienia przez funkcjoniariuszy Centralnego Biura Śledczego. – Zamiast wszcząć rzetelne postępowanie wyjaśniające, prokuratura zareagowała na te informacje brutalnym atakiem i zablokowała rachunki firmy, najwyraźniej chcąc zastraszyć spółkę i wywrzeć na nią presję – napisano w przesłanym komunikacie. Przyznano jednocześnie, że to "wyrok śmierci" dla spółki.
O tym, że 328 rachunków bankowych, należących do Cinkciarza, zostało zablokowanych, poinformowała w przedświąteczny poniedziałek Anna Marszałek, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Poznaniu. To jeden z efektów śledztwa prowadzonego w sprawie doprowadzenia klientów tej spółki do niekorzystnego rozporządzenia ich mieniem. Marszałek powiedziała, że do tej pory do prokuratury napłynęło ponad 800 zawiadomień od osób, które przelały pieniądze Cinkciarzowi w celu ich przewalutowania i nie otrzymały z powrotem należnych im środków.
W kontekście obecnych problemów Cinkciarza warto zwrócić uwagę na finanse całej grupy Conotoxia Holding, do której należy kantor Cinkciarz. Z analizy przeprowadzonej przez analityków serwisu Bankier.pl, wynika, że od 2016 r. grupa wykazywała systematycznie straty, które do 2023 r. wyniosły łącznie 191 mln zł. Swoją działalność firma finansowała m.in. z pożyczek odnawialnych – na koniec bieżącego roku musi spłacić ponad 133 mln zł takich pożyczek. Temu wszystkiemy towarzyszyły wysokie wypłaty dla zarządu, które przez osiem lat wyniosły ponad 68 mln zł.